„Kiedy w regionie jest jakaś impreza organizowana przez Polaków, to jeśli "Głos" o niej nie napisze, nikt inny tego nie zrobi” - mówi Tomasz Wolff, redaktor naczelny gazety. „Po kilkunastu latach pracy w redakcji nadal czuję, że to coś więcej niż zwykła gazeta. Chodzi też o podtrzymywanie polskości na Zaolziu” - dodaje w rozmowie z Polskim Radiem.
Podobnego zdania jest wydawca dziennika, Marek Słowiaczek. „Dziś, gdy dostęp do informacji jest na wyciągnięcie ręki, wydawanie trudnej do przygotowania gazety dla mniejszości może się wydawać niepotrzebne. Jednak "Głos" jest moim zdaniem symbolem polskości. Mam wrażenie, że dopóki ta gazeta istnieje, istnieje też nasza społeczność” - podkreśla.
Jak zaznaczają redaktorzy, prowadzenie mniejszościowego dziennika wiąże się z wyzwaniami, przede wszystkim finansowymi. Dotacje z czeskiego ministerstwa kultury trafiają na konto zazwyczaj dopiero w połowie roku, a bieżące koszty przygotowania i kolportażu gazety do kilku tysięcy prenumeratorów są znaczące. „Od kilkunastu lat możemy też liczyć na wsparcie polskich fundacji. Nie są to może kwoty, które pozwalają się utrzymać, ale dzięki nim możemy inwestować w nowy sprzęt czy rozwój mediów elektronicznych, za co jesteśmy bardzo wdzięczni” - mówi Tomasz Wolff.
Polski dziennik powstał w 1945 roku jako „Głos Ludu” - organ Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Obecnie gazeta ukazuje się w druku dwa razy w tygodniu. Wydaje ją Kongres Polaków w Republice Czeskiej, a redakcja mieści się w Czeskim Cieszynie.
Z wydawcą dziennika Markiem Słowiaczkiem i redaktorem naczelnym Tomaszem Wolffem rozmawiał Wojciech Stobba.