Poznaj
kIRK
Narek regularnie dostarcza Matysowi stroiki do instrumentu. Stroiki, zwące się po armeńsku gamish, wykonywane są z trzciny. Najlepszy materiał stanowią trzciny pochodzące z Górnego Karabachu. Z tamtejszych roślin wytwarza się stroiki średnie i twarde, cechujące się piękną, pełną barwą. Pewnego dnia Matys dowiaduje się od Nareka, że stroiki podrożały dwukrotnie, z 25 do 50 euro. Jest to efekt przegranej przez Armenię wojny o Górski Karabach. Sytuacja ta wzbudza w nas, muzykach z Polski, którzy sięgnęli po brzmienie duduka, poczucie zakłopotania. Raz, że czerpiemy z tradycji zagrożonej, a przy tym bezwzględnie zakorzenionej w konkretnym miejscu, w jego ludziach, pejzażach, przyrodzie. Dwa – nas na te stroiki stać, wielu Ormian już niekoniecznie. Ze zdwojoną siłą dostrzegamy, jak bardzo niedostępna czy też pozornie dostępna jest nam tamtejsza kultura. Stanowi to asumpt do rozważań, w jakim wymiarze (i czy w ogóle) mamy prawo korzystać z tej Tradycji - tak, by jej nie naruszyć i nie profanować. Zależy nam, by Trzciny Karabachu były skromnym, muzycznym odnotowaniem/zwróceniem uwagi, z jakiej kruchości wyrasta potęga duduka – instrumentu o grubo ponad tysiącletniej historii. Celowo nie sięgamy po tradycyjne melodie, mając poczucie ich wielkiej wagi, której nie jesteśmy w stanie należycie oddać. Skupiamy się zaledwie na brzmieniu duduka skorelowanego z brzmieniem trąbki. Właśnie te brzmienie jest tematem naszych muzycznych działań.
SKŁAD:
Stanisław Matys – duduk
Olgierd Dokalski – trąbka, flugelhorn
Paweł Bartnik – elektronika
Zamiast erupcji free-jazzu czy eksperymentów formy, w dźwiękach Trzcin Karabachu mamy do czynienia z formą, w której mniej znaczy więcej. Trzciny Karabachu stają na granicy ciszy i wyrazu. To trio – Stanisław Matys (duduk), Olgierd Dokalski (trąbka, flugelhorn) i Paweł Bartnik (elektronika, przetwarzanie) – z precyzją i pokorą szuka brzmienia, które nie narzuca się, nie imituje, lecz istnieje równolegle do tradycji. Ich muzyka nie cytuje melodii Armenii, nie próbuje przejąć głosu historii – raczej kłania się jej w milczeniu, oddając przestrzeń dla jednego z najbardziej przejmujących instrumentów świata: duduka.
Duduk i cisza: jak zaczęła się opowieść Trzcin Karabachu
- Zaczęło się od tego, że nie mogliśmy znaleźć żadnych porządnych stroików do duduka. Te, które mieliśmy, przestały stroić, a nowe były albo niedostępne, albo bardzo drogie – głównie przez to, co się znów działo w Karabachu – wskazują artyści.
Punktem wyjścia do powstania Trzcin Karabachu stało się spotkanie z problemem – fizycznym, materialnym i symbolicznym – jakim był brak odpowiednich stroików do duduka. Ich cena i dostępność pogorszyły się po wznowieniu konfliktu w Górnym Karabachu. Z pozoru (zachodnioeuropejskiego punktu widzenia) błahostka stała się pretekstem do poważniejszego działania artystycznego: stworzenia przestrzeni, w której brzmienie duduka – kruche, kapryśne, ale pełne melancholii – stanie się osią kompozycji.
Muzyka, która nie udaje – prawda duduka w Trzcinach Karabachu
- Z dudukiem jest tak, że nawet jeśli nie próbujesz grać czegoś emocjonalnego, on i tak to niesie. To nie jest instrument neutralny. Duduk to instrument, który od razu wyciąga emocje – zawsze jest jakiś cień smutku, tęsknoty, zawieszenia. Jakby sam z siebie już opowiadał jakąś historię – wskazuje Stanisław Matys.
W sercu projektu Trzciny Karabachu jest nie tylko wrażliwość muzyczna, ale i moralny niepokój. Ich twórczość nie wynika z fascynacji egzotyką czy potrzeby eksperymentowania z dźwiękami innych kultur. To, co rozbrzmiewa w ich kompozycjach, rodzi się z dylematu – jak mówi jeden z muzyków: „Nie chcieliśmy wejść z butami w coś, co nie jest nasze. Ten instrument ma swoją historię, swoją traumę. I my ją słyszymy”.
Jak nie zawłaszczyć cudzej historii – etyka w muzyce
Górny Karabach, miejsce krwawych konfliktów, to nie tylko tło symboliczne – to konkretna rana, której echa brzmią w trzcinach duduka. Dla artystów Trzcin Karabachu granie na tym instrumencie to świadoma decyzja i ciężar odpowiedzialności.
- Są momenty, kiedy czuję, że to nie jest mój głos. Że coś mówię cudzym językiem, i muszę uważać, żeby go nie wypaczyć – wyznaje Matys.
Słuchać jako tworzyć – nowa rola artysty w świecie konfliktów
Artyści starają się być ostrożni w swojej twórczości, oddawać szacunek tradycji i tożsamości Armenii. W ich wypowiedziach powraca myśl o byciu gościem – nie twórcą, a słuchaczem:
- Nie udajemy, że jesteśmy częścią tej historii. Ale chcemy stworzyć miejsce, gdzie ta historia może wybrzmieć inaczej. Gdzie duduk nie będzie ilustracją, tylko partnerem w rozmowie.
W świecie sztuki, często przetwarzającej na modłę zachodnioeuropejskiej wrażliwości, Trzciny Karabachu idą pod prąd zawłaszczeń kulturowych. Twórczość jest zarazem przestrzenią słuchania.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 22.05.2025
Godzina emisji: 12.00