Stacja polarna na Spitsbergenie - jak się żyje polarnikom?

Ostatnia aktualizacja: 09.02.2022 22:30
Na Polską Stacją Polarną Hornsund im. Stanisława Siedleckiego polarnicy jeżdżą w systemie zmianowym. Najczęściej dwa razy w roku, dodatkowo wiosną zasilają ich tzw. letnicy. Praca w skrajnie nietypowych warunkach i w odosobnieniu nie jest dla każdego. Sprawdzamy, jak żyje się na stacji i na czym polega praca glacjologa.
Zorza polarna nad Polską Stacją Polarną Hornsund
Zorza polarna nad Polską Stacją Polarną HornsundFoto: shutterstock.com/JoannaPerchaluk

Niskie temperatury, wiatry zamiecie, surowy klimat i krajobraz - tak kojarzy się Spitsbergen. Na pracę w takich warunkach nie wszyscy by się zdecydowali. Są jednak śmiałkowie, zwani "zimownikami", którzy spędzają w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund pół roku i mają na swoim koncie kilka sezonów w tym "miejscu na końcu świata". Inni przyjeżdżają regularnie na dwa tygodnie w określonych terminach.


Praca w specjalnych warunkach

- Dla mnie za każdym razem praca na stacji to przygoda i niesamowity przywilej. Chociaż warunki rzeczywiście są wymagające pogodowo - mówi dr Bartłomiej Luks, który pracuje w Instytucie Geofizyki PAN. - Nie mam takich doświadczeń, ale wiem, że dla "zimowników" najtrudniejszy jest okres zimy i nocy polarnej. Wtedy są w zasadzie zamknięci w stacji i nie mogą dalej wyjść.

Taki rodzaj odosobnienia potrafi zmęczyć psychicznie, dodatkowo jest ciemno przez całą dobę. Potem dla odmiany, w lato muszą się zmierzyć z dniem polarnym, który również trwa 24 godziny. W kwietniu można pracować niezależnie od tego, która jest godzina.


Glacjolog - pan od lodowców i śniegu 

Jak mówi gość Czwórki noc jednak sprzyja pracom glacjologicznym i śnieżnym. - Często zdarza nam się pracować nocą na lodowcach, w związku z tym, że pogoda jest dużo stabilniejsza - tłumaczy. - Jest mniej wiatru, jednak temperatury są niższe. Mimo chłodu, czasem łatwiej wykonać pomiary.

Na czym polega praca glacjologa? - Jestem naukowcem, który zajmuje się i śniegiem i lodowcami. Mamy sieć tyczek lodowcowych - to są rury, wwiercone w lodowiec. Na podstawie odczytu z nich, jesteśmy w stanie powiedzieć ile śniegu spadło, a ile się wytopiło - wyjaśnia naukowiec. - Jest to bardzo prosta metoda i używa się jej na całym świecie, bo jest najbardziej efektywna. Metody tej używa się do mierzenia bilansu lodowców. Samych lodowców na świecie jest ponad 200 tys., a stale monitorowanych ponad 300.


Źr. YouTube/Polska Stacja Polarna Hornsund


"Stosunkowo łagodny klimat"

A jak żyje się na stacji? Polarnicy pracują przede wszystkim ciężko fizycznie. Zmienna pogoda sprawia, że pojedyncza wyprawa może trwać nawet kilkanaście godzin. Dlatego trzeba wykorzystywać okna pogodowe, czyli momenty, kiedy nie ma silnego wiatru i opadów śniegu. - Na Spitsbergenie zdarza się nawet minus 40 stopni Celsjusza, jednak bardzo rzadko. Stacja położona jest na zachodnim wybrzeżu, które opływa ciepły prąd spitsbergeński, więc mamy stosunkowo łagodny klimat - opowiada dr Bartłomiej Luks. - Najniższa temperatura zanotowana w stacji to minus 30 stopni Celsjusza. Wiosną temperatury wahają się pomiędzy minus 20 a plus 3 stopnie Celsjusza.

Życie na stacji polarnej

Stacja polarna wygląda trochę jak dom, a główny budynek jest podzielony na cztery części. - Część środkowa to część wspólna, tam znajduje się kuchnia, do tego jest część magazynowa - tłumaczy glacjolog. - Z lewej strony znajduje się część "zimowników", czyli całorocznej obsługi stacji. Po prawej stronie znajdują się laboratoria i pokoje dla tzw. "letników", czyli naukowców, którzy przyjeżdżają do stacji wiosną.

Dodatkowo wśród zabudowań stacji jest duża hala magazynowa, w której przechowywany jest sprzęt, a także skutery śnieżne, traktor i łódki. - Mamy też budynek z agregatami prądotwórczymi z warsztatem i kilka pawilonów do obserwacji magnetyzmu ziemskiego i obserwacji sejsmologicznych - opowiada rozmówca Weroniki Puszkar. - Do najbliższych sąsiadów mamy 330 km. Latem, kiedy działa sezonowa stacja "Baranówka" Uniwersytetu Wrocławskiego, mamy nieco bliżej, bo 15 km.


Zobacz także:

Jak zapewnia naukowiec stacja na Spitsbergenie jest doskonale zaopatrzona. Dwa razy do roku na statkach przypływają obfite zapasy, oczywiście mrożonek. To, czego może brakować polarnikom to świeże warzywa, te jednak pojawiają się wraz z "letnikami".

Od 2004 roku dzięki internetowi satelitarnemu stacja ma stałe połączenie z krajem, oprócz przypadków, gdy łączność zostanie zerwana ze względu na pogodę. Pojawiają się ogłoszenia o poszukiwaniu nowych chętnych do pracy na Spitsbergenie. Nie zawsze trzeba być naukowcem, bo potrzebni są też elektrycy, informatycy czy kucharze. Kilka tygodni na takiej stacji to przygoda na całe życie.


***

Audycja: Czat Czwórki

Prowadzi: Piotr Firan

Materiał: Weronika Puszkar 

Data emisji: 09.02.2022

Godzina emisji: 16.15

aw

Czytaj także

Spitsbergen. Lodowce i niedźwiedzie polarne

Ostatnia aktualizacja: 22.09.2020 22:15
Hahut, Stacja Polarna Uniwersytetu Mikołaja Kopernika na Spitsbergenie, jest najdalej na północ wysuniętą polską jednostką badawczą. Stanowi zaplecze do organizacji wypraw polarnych UMK podczas których prowadzone są głównie badania glacjologiczne, hydrologiczne, geomorfologiczne i klimatologiczne. 
rozwiń zwiń