Nauka

Nasz ród jest z Giecza?

Ostatnia aktualizacja: 09.07.2007 10:23
Osiągnięcia dendrochronologii uświadomiły nam, że proces powstawania państwa polskiego był znacznie bardziej dynamiczny, niż wcześniej podejrzewano.

 

Osiągnięcia dendrochronologii uświadomiły w ostatnich latach historykom i archeologom, że proces powstawania państwa polskiego był znacznie bardziej dynamiczny, niż wcześniej podejrzewano. Wydaje nam się jednak, że czas ten przyniósł odkrycia, które w sposób może bardziej uzasadniony, niż to widzieliśmy w ostatnich dniach, powinny dostać się na czołowe strony pierwszych w tym roku wakacyjnych numerów poczytnych gazet.

 Artykuł Piotra Bojarskiego (Gazeta Wyborcza, 2 VII 2007) oraz replika Anny Piotrowskiej na łamach „Dziennika” (3 VII 2007) po raz kolejny przywołały bowiem „wiecznie żywy” temat początków państwa Piastów. Problem ten, niedawno jeszcze uznawany za wyczerpany, nabrał ponownie rumieńców dzięki odkryciom archeologicznym ostatniego dwudziestolecia, przede wszystkim precyzyjnemu datowaniu początków grodów wielkopolskich. Można wręcz mówić o „pełzającej rewolucji” w naszej wiedzy o początkach państwa Piastów, odkrycia bowiem wciąż trwają – by wspomnieć zataczające coraz szersze kręgi programy badań dendrochronologicznych czy wykopaliska na poznańskim Ostrowie Tumskim. Na obecnym etapie możemy już przynajmniej hipotetycznie odtworzyć wczesne dzieje państwa Piastów przed sakramentalnym rokiem 963, kiedy to pojawia się ono gotowe i potężne w kronice Widukinda z Korwei.

Ok. 920 r. „twardy rdzeń” władztwa, niewiele większy od przeciętnego dzisiejszego powiatu, został opatrzony potężnymi warowniami w Gieczu (na miejscu starszego gródka) i Grzybowie. Ten rdzeń został w latach 40. X wieku otoczony wieńcem warowni (Gniezno - Poznań - Bnin - Ląd), by ok. 950 roku podjąć dalszą ekspansję na południe i zachód, w dorzecze Odry. Większość z tych „nowości” nie jest już nowościami od dobrych kilku lat. Wyjątkiem jest tu może hipoteza o kolebce dynastii w Gieczu. Dla porządku wypada zresztą dodać, że, oprócz Giecza, o miano pierwotnej siedziby dynastii upominają się także – poprzez swoich „adwokatów” w osobach znawców wczesnego średniowiecza – Grzybowo i Kalisz, choć na dziś to „stronnictwo gieckie” ma w ręku najmocniejsze karty.

Jak to zwykle bywa w badaniach nad wczesnym średniowieczem, nowe odkrycia rodzą więcej pytań niż odpowiedzi. Dlaczego akurat „królikom” z Giecza udało się pokonać konkurencję i stworzyć państwo, i to w ciągu jednego pokolenia? Nie działali oni w próżni, jak dowodzą odkrycia z ostatnich lat, dzięki którym coraz lepiej zdajemy sobie sprawę z fermentu, jaki od początku X wieku narastał między Bałtykiem a Sudetami i Karpatami. Od ok. 900 roku na Starym Mazowszu – i nie tylko tam – wznoszone są grody, najwyraźniej w okolicach, które ich dotąd nie potrzebowały. Czy przyczyną było zagrożenie zewnętrzne? Że mogło tak być na Śląsku, wskazują ustalone ostatnio przez archeologów wrocławskich daty budowy grodów w Gilowie na przedpolu Sudetów i w Obiszowie pod Głogowem. Powstanie pierwszego (ok. 890-910) jest zapewne owocem inicjatywy podjętej przez przybyszów (uchodźców?) z południowej strony gór, z zaatakowanego przez Węgrów Państwa Wielkomorawskiego; ustalona zaś dendrochronologicznie data rozbudowy drugiego – rok 933 – przypada dokładnie na okres wzmożonego zainteresowania wschodem ze strony króla Niemiec, Henryka I. Ale na innych terenach to rozkwit wielkiego handlu bałtyckiego, którego animatorami byli Skandynawowie, dostarczał bodźców do inwestycji. Jego efektem był boom budowlany w wolińskim emporium, datowany – znów dendrochronologicznie – na pierwsze kilkanaście lat X wieku. W tym też czasie coraz liczniej trafiają do Europy Wschodniej – nad Wołgę i nad Dniepr, ale także nad Bug i nad Bałtyk – tysiące monet wybitych w Samarkandzie i Bucharze, którymi środkowoazjatyccy emirowie i ich poddani płacili za skóry, bursztyn i, bez wątpienia, niewolników i niewolnice.

Czy jest przypadkiem, że gdy w okolicach Płocka powstaje w latach ok. 900-915 sieć grodów, co najmniej siedem wielkich skarbów zostaje zakopanych w okolicach Drohiczyna, 200 kilometrów w górę Wisły i Bugu? Czyżby to więc nie germański napór, ale arabskie srebro było katalizatorem powstawania pierwszych wyraźniej uchwytnych w materiale archeologicznym struktur na ziemiach polskich? Jak bowiem inaczej wyjaśnić, że także powstaniu warowni wielkopolskich na początku lat 40. X wieku towarzyszy początek napływu arabskiej monety nad Wartę? Dopiero odpowiedź na te pytania, które możemy postawić dzięki spektakularnym osiągnięciom dendrochronologii z poprzedniej dekady, pozwoli nam zrozumieć, jak Mieszkowi I i jego poprzednikom udało się w tak krótkim czasie zbudować państwo, które miało przetrwać tyle dziejowych zawieruch.

Krzysztof Fokt, Marek Jankowiak

 

Czytaj także

Autostrada pełna skarbów

Ostatnia aktualizacja: 17.12.2008 11:03
O odkryciu celtyckiej osady w Podłężu koło Krakowa opowiada Karol Dzięgielewski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Cmentarzysko ludzi i węży sprzed 6 tysięcy lat

Ostatnia aktualizacja: 29.09.2009 11:47
Odkrycia dokonano w Górach Świętkorzyskich.
rozwiń zwiń