Odpowiedź na niekontrolowane przepływy migrantów
Szef rządu Donald Tusk we wtorek poinformował o tymczasowym przywróceniu kontroli na granicy Polski z Niemcami i Polski z Litwą. Wyjaśnił, że jest to konieczne, aby zredukować niekontrolowane przepływy migrantów. Zgodnie z projektem rozporządzenia, który ukazał się w środę na stronach Rządowego Centrum Legislacji, kontrole zostaną przywrócone 7 lipca i będą obowiązywać do 5 sierpnia.
Wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk zaznaczył w środę w TVP Info, że kontrole te mają być prowadzone w sposób wyrywkowy. Dodał, że zgodnie z procedurami granicznymi strefy Schengen, podczas takich kontroli sprawdzane są głownie autobusy i samochody, wobec których „istnieje jakiekolwiek podejrzenie, że tam mogą być przewożeni migranci, którzy nie mają prawa wjazdu na terytorium państwa, które dokonuje tej kontroli”.
"U nas będzie dokładnie tak samo"
- Przekraczałem granicę cztery dni temu w prywatnej podróży i polegało to na tym, że musiałem zwolnić, policja niemiecka spojrzała na mój samochód, spojrzała na nas i w ogóle nas nie zatrzymywali - powiedział wiceszef MSWiA. Dodał, że jest to kontrola selektywna i "u nas będzie dokładnie tak samo".
Duszczyk podkreślił, że Polska jest lepiej niż Niemcy przygotowana do prowadzenia takich kontroli. - Mamy specjalnie przygotowane tzw. Schengen-busy, czyli miejsca, w których możemy dokonać pełnej kontroli - zapewnił. Dodał, że migrant będzie mógł tam zostać sprawdzony, czy kiedykolwiek był zarejestrowany w Schengen Information System (SIS). - Musimy sprawdzić, czy przypadkiem jego odciski palców nie były gdzieś wcześniej pobrane, czy gdzieś nie popełnił przestępstwa w przeszłości. Dlatego mamy taki Schengen-bus z internetem, który pozwala nam to sprawdzić. Zrobimy to absolutnie profesjonalnie - zaznaczył.
Wiceszef MSWiA zauważył, że wprowadzenie kontroli granicznych było planowane od "dobrych dwóch tygodni" po to, aby "wszystko zostało dopięte na ostatni guzik".
To "obrona Schengen"
Na pytanie o to, czy boi się, że oznacza to koniec strefy Schengen odpowiedział, że był jedną z osób, która wprowadzała Polskę do strefy Schengen. - Dla mnie jest personalnie bardzo trudne to, co się dzisiaj dzieje. Jestem autorem stwierdzenia, że upadek Schengen może oznaczać upadek Unii Europejskiej - powiedział. Jednocześnie dodał, że "to, co robimy, to nie jest zabijanie Schengen, tylko obrona Schengen".
- Musieliśmy zareagować na to, co robią nasi partnerzy z Niemiec. Niemcy prowadzą kontrolę graniczną od 2017 roku z Austrią. Prowadzą kontrolę ze wszystkimi swoimi granicami. My zrobiliśmy analizę. Nie wprowadzamy kontroli granic ze Słowacją, czy Czechami, bo tam nie ma to po prostu sensu. Dzisiaj więc pokazujemy, że da się obronić Schengen, tylko musimy na chwilę się cofnąć, żeby za jakiś czas wrócić do normalności - powiedział.
Procedura zgodna z Kodeksem Schengen
W środę na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowany został projekt rozporządzenia w sprawie przywrócenia tymczasowo kontroli granicznej. Jego autorzy wskazali, że jest on odpowiedzią na poważne zagrożenie nielegalną imigracją na polsko-niemieckim oraz polsko-litewskim odcinku granicy państwowej.
Zgodnie z Kodeksem granicznym Schengen, gdy poważne zagrożenie porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego w państwie członkowskim jest niemożliwe do przewidzenia i wymaga podjęcia natychmiastowego działania, państwo członkowskie może wyjątkowo i w trybie natychmiastowym przywrócić kontrolę graniczną na granicach wewnętrznych.
PAP/IAR/pg