Raport Białoruś

Selektywna neocenzura, dezinformacja, ukrywane represje. Nowe metody reżimów

Ostatnia aktualizacja: 07.08.2015 21:14
Aleksander Łukaszenka stara się bardzo, by represje nie wyglądały na to, czym w istocie są, bo próbuje kontynuować grę z Zachodem – pisze na swoim blogu działacz i dziennikarz Franciszak Wiaczorka. Wyjaśnia też, jakie tendencje można zaobserwować we współczesnej cenzurze w Białorusi i pisze o dezinformacji, jako odpowiedzi władz autorytarnych na wolne słowo w Internecie.
Selektywna neocenzura, dezinformacja, ukrywane represje. Nowe metody reżimów
Foto: Facebook/Profil Franaka Wiaczorki

Aleksander Łukaszenka angażuje się w grę polegającą na balansowaniu między Wschodem i Zachodem. Nauczył się działać tak, żeby represje na pozór wydawały się czymś innym, niż w istocie są. Przypomnijmy na przykład czasy, gdy młodzi aktywiści opozycyjni byli zabierani do wojska. To spotkało między innymi mnie – trafiłem do jednostki na 15 miesięcy i spędziłem tam nie najlepszy swój czas.

Jeśli chodzi o media niezależne, to Aleksander Łukaszenka ich obecnie nie zamyka, jeśli oczywiście pominąć czasowe blokowanie stron internetowych. Raczej stara się sprawić, żeby te media przestały istnieć. Chodzi po pierwsze o to, by nie miały możliwości ekonomicznych, by działać, żeby drogi był druk etc. i by najlepiej same się zamykały. I tak było w ostatnich latach na Białorusi - media drukowane po prostu nie wytrzymywały konkurencji.

Zmienia się też charakter cenzury na Białorusi. Na czym to polega? Próbuję monitorować fora na największych stronach internetowych białoruskich czy Twitterze. Wygląda na to, że obecnie nikt cię nie aresztuje i do twojego domu nie przybiegnie KGB, gdy napiszesz, że Aleksander Łukaszenka jest kłamcą czy przestępcą. Jednak gdyby ktoś apelował, żeby dołączyć się do grupy chińskich pracowników, który protestowali na Białorusi, to funkcjonariusze pewnie przyszliby za dwie minuty po ciebie, twój komputer i twoją rodzinę. Władze nie boją się tak bardzo krytyki, jak samoorganizacji i aktywności ludzi, publicznych działań. A poza tym takie komentarze, jak te o Chińczykach, z pewnością są filtrowane, usuwane.

To nowe podejście i nowa specyfika współczesnych reżimów totalitarnych. Nie dotyczy tylko kwestii cenzorskich. Władze rozumieją, że nie można kontrolować każdego. Na Białorusi jest 6 milionów użytkowników Internetu - i ani Władimir Putin, ani Aleksander Łukaszenka nie filtrują i nie prześwietlają wszystkich wpisów. Wystarczy im stworzenie dostatecznie dużego zasobu dezinformacji, po to, by ludzie przestali rozumieć  i kojarzyć, co naprawdę się dzieje. Na przykład: jeśli Radio Wolna Europa publikuje dziennie 10 informacji o tematyce politycznej, to oni mogą stworzyć więcej artykułów na te same tematy, zupełnie inaczej tłumacząc i przedstawiając dany problem.

Wynik takiej polityki widzimy obecnie, gdy chodzi o sytuację w Donbasie. Białorusini nie mają zielonego pojęcia, co naprawdę tam się dzieje i dlaczego tak jest. Skąd ten zamęt, jakie to ma konsekwencje – o tym więcej w kolejnym odcinku bloga.

Franciszek Wiaczorka

Zobacz: Blog Franaka Wiaczorki w serwisie Raport Białoruś na portalu PolskieRadio.pl >>>

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

”Nie doceniliśmy siły rosyjskiej propagandy. Jeśli nie będzie wolnych mediów, stracimy niepodległość"

Ostatnia aktualizacja: 14.04.2014 23:00
Zdziwiłem się, kiedy bliscy znajomi uwierzyli w opowieści o banderowcach mordujących ludzi na Majdanie. Okazuje się, że propaganda serwowana na modłę Goebbelsa jest skuteczna. To odkrycie mnie poraziło. Tym bardziej trzeba wesprzeć media niezależne. Jeśli ich nie będzie, nie uda im się przekrzyczeć rosyjskiej propagandy, to stracimy suwerenne państwo - pisze białoruski opozycjonista Franak Wiaczorka.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Zawsze trzeba pamiętać, co kryje się za fasadą: stary, sowiecki system"

Ostatnia aktualizacja: 11.05.2014 23:00
Jest czysto, nie widać nigdzie milicji. W Mińsku podczas mistrzostw hokeja zadbano o dobre wrażenie, tak jak w Moskwie w latach 80., czy w tym roku w Soczi. Zawsze jednak trzeba pamiętać, co jest za fasadą – pisze białoruski opozycjonista i dziennikarz Franak Wiaczorka.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Aleś Bialacki: suwerenność Białorusi jest w niebezpieczeństwie, trwa walka o dusze Białorusinów

Ostatnia aktualizacja: 19.07.2015 09:20
Kilkaset kilometrów granicy z Rosją nie ucieszyłoby Polski. Choćby dlatego wspieranie społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi jest absolutnie w polskim interesie – podkreślił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Aleś Bialacki, białoruski obrońca praw człowieka, więzień polityczny, nominowany w poprzednich latach do pokojowej nagrody Nobla.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rosja wyciąga ręce po Białoruś. Łukaszenka zawarł umowę z Putinem?

Ostatnia aktualizacja: 19.07.2015 08:56
Dlaczego Aleksander Łukaszenka pozwala, by propaganda Rosji hulała na Białorusi? – pyta białoruski działacz i dziennikarz Franciszek Wiaczorka. Zauważa, że ostatnio w Mińsku pojawił się propagandowy portal internetowy Kremla, Sputnik. Działacz ostrzega, że to może być efekt umowy Łukaszenki i Putina, a obecna sytuacja w strategicznym wymiarze może doprowadzić do unicestwienia białoruskiej niepodległości.
rozwiń zwiń