Raport Białoruś

Polska i Białoruś w historycznym momencie. Białoruś wrze. "Teraz stanowisko Polski jest kluczowe dla Białorusi”

Ostatnia aktualizacja: 17.03.2017 22:00
Białoruś ma szansę stać się krajem demokratycznym, stanowisko Polski jest w tej kwestii kluczowe, zwłaszcza w obliczu agresji Rosji  – o tę świadomość apelował b. wiceszef dyplomacji Białorusi Andrej Sannikau. Polska powinna powiedzieć Europie, że trzeba przygotować się do zmian na Białorusi - mówił. Rezygnacja z programów pomocowych dla Białorusi to błąd – mówił z kolei b. wiceszef MSZ Paweł Kowal. Zwrócił uwagę na podwójne standardy w polskiej polityce, których ofiarą pada społeczeństwo Białorusi.
Debata o relacjach białoruskich z udziałem byłych wiceszefów dyplomacji Białorusi i Polski Andreja Sannikaua i Pawła Kowala .Rozmowę moderował dziennikarz i aktywista Witaut Siwczyk
Debata o relacjach białoruskich z udziałem byłych wiceszefów dyplomacji Białorusi i Polski Andreja Sannikaua i Pawła Kowala .Rozmowę moderował dziennikarz i aktywista Witaut SiwczykFoto: Agnieszka Kamińska

Byli wiceministrowie byli gośćmi debaty ”Mińsk-Warszawa. Nowe szanse czy "stare grabie"?" na Uniwersytecie Warszawskim. 

Były wiceszef dyplomacji Białorusi, były więzień polityczny, opozycjonista i lider kampanii Europejska Białoruś Andrej Sannikau podkreślił, że teraz kluczową sprawą jest to, co w Polsce wiadomo o Białorusi i jakie propozycje w sprawie przyszłości tego kraju Warszawa będzie umiała przekazać Zachodowi. 

Andrej Sannikau mówił też że w UE nikt nie słucha prognoz opozycji demokratycznej na Białorusi – i nagle potem potem wszyscy są zaskoczeni, choć o wielu scenariuszach środowiska opozycji mówią od dawna.  I taka sytuacja ciągle się powtarza.

Brak strategii

Były więzień polityczny i były wiceszef dyplomacji na Białorusi Andrej Sannikau powiedział, że Europa nie ma strategii wobec Białorusi. - Zmiana polityki ma miejsce nie pierwszy raz. To spróbujmy delikatnych sankcji, to zaprzyjaźnić się z dyktatorem, Europa ciągle reaguje na to co się dzieje. Niczego się nie planuje, ale również nie ma wiedzy na temat Białorusi i tu akurat Polska mogłaby odegrać ogromną rolę – podkreślił.

Jak wspominał, w  2010 roku Zachodowi nie dało się przekazać informacji o tym, co się dzieje na Białorusi Europejczykom, że ludzie wyjdą na ulicę, choć mówiono o tym zachodnim politykom, ten przekaz do nich nie trafiał, nie rozumieli, o co chodzi. Politycy europejscy odpowiadali, że Łukaszenka jest mocny, a opozycja nie ma szans, że ich analitycy nie przewidują żadnych zmian. - Potem na demonstracji zobaczyli tysiące ludzi, i mówili, że tego nie oczekiwano, no a dlaczego – przecież opozycja demokratyczna o tym mówiła – wspominał Andrej Sannikau.

Andrej Sannikau podkreślił, że teraz od kilku lat opozycja mówi o tym, że jest niszczona gospodarka, będą wybuchy społeczne.­  Ludzie są przeciw Łukaszence. Są zastraszani, ale nie rozwiązuje to problemów gospodarczych. Teraz Europa próbuje się jednak zaprzyjaźnić z Łukaszenką, mając nadzieję na reformę. Należałoby jednak wspierać naród – powiedział Andrej Sannikau.

Lider kampanii społecznej ”Europejska Białoruś” stwierdził też, że rola Polski jest w tych historycznych okolicznościach nie do przecenienia – jak podkreślił niezmiernie istotne jest to, jak Polska będzie postrzegać sytuację na Białorusi w tym momencie historii i co będzie miała do zaproponowania.

"Rezygnacja z programów pomocowych jest błędem, polska polityka wobec Białorusi powinna być dwutorowa”

Każdy rząd ma prawo prowadzić swoją politykę, inna rzecz to dyskutować o jej słuszności – mówił były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal, pytany o ocenę polityki Warszawy wobec Mińska.

Paweł Kowal ocenił, że Polska powinna mieć na tyle finezji, by prowadzić politykę dwutorową. Jego zdaniem należy rozmawiać z czynnikami oficjalnymi, nie warto zamykać sobie tej drogi, ale nie można rezygnować z programów pomocowych dla Białorusi. Rezygnacja z nich to błąd  - mówił, zauważać, że w dodatku rezygnuje się z nich - kompletnie za nic.

Paweł Kowal stwierdził też, że polityka wobec Białorusi jest niestety prowadzona pod sztandarem tzw. "realizmu”, który nie zawsze się nim okazuje, ale tak się to określa.

W efekcie prowadzi to do stosowania podwójnych standardów – stwierdził Paweł Kowal, komentując sprawę Kuropat. Jak zauważyła jedna z uczestniczek debaty z publiczności, ta sprawa nie wstrząsnęła Polską. A wydawało się, że powinna.

Niektóre środowiska, wyczulone mocno na pamięć o represjach stalinowskich, nie zareagowały wcale, gdy na Białorusi protestowano przeciwko budowie centrum biznesowego obok uroczyska Kuropaty, gdzie pochowanych może być 200-250 tysięcy ofiar NKWD, głównie Białorusini, ale także Polacy. Paweł Kowal przypuszcza, że brak reakcji na to wynikał z określonego politycznego klimatu, właśnie tworzenia podwójnego standardu. – Tę sytuację państwo mogą sobie sami ocenić – dodał gość Koła Młodych Dyplomatów. Jak stwierdził, środowiska endeckie zachowują tu podwójne standardy, bo taki jest trend, klimat, że Białoruś ma być tym „pozytywnym przykładem".

Biełsat ma olbrzymie znaczenie

Paweł Kowal powiedział, że jeśli chodzi o Biełsat, to sądzi, że w trakcie negocjacji ustąpiono w sprawie, która ma olbrzymie znacznie symboliczne. To miało być specjalnością Polski - wartości, solidarność. Ustępstwo ze strony polskiej nie zostało żadnym ruchem odwzajemnione, a był to sygnał, że prawa człowieka nie będą tak ważne – zastanawiał się polityk.

Działania takie jak likwidacja najważniejszego projektu pomocowego są błędem - zastrzegł jednak. Jak  stwierdził Kowal, jego zdaniem można sobie w polityce wyobrazić różne zdarzenia, w jego ocenie „można nawet zamknąć Biełsat” – ale – jak podkreślił - musi mieć to uzasadnienie – mówił. A tu – nie zarobiliśmy ani kopiejki a cnotę stracono – rzekł.

Witaut Siwczyk prowadzący debatę zauważył, że zamykanie Biełsatu wydaje się kompletnie nielogiczne, jeśli myśleć o walce z rosyjską propagandą.

Andrej Sannikau mówił, że zlikwidowany program stypendialny im. Kalinowskiego pomagał nie tylko Białorusi, ale też Polsce. Była też możliwość, aby sprawić, by Biełsat był projektem międzynarodowym. Tak samo program stypendialny dla studentów imienia Konstantego Kalinowskiego.

Pod sztandarami "realizmu”

Paweł Kowal pytany o politykę Polski wobec Białorusi ocenił, też że potrzeba sukcesu, pogarszają się nieco relacje z Ukrainą, nie są specjalnie rozbudowane z Litwą, zatem Białoruś może wypełniać rolę wypełniacza takiej luki.

Jednocześnie, jak zaznaczył Paweł Kowal, do tej pory nie ma powrotu do „status quo przed wojną”, czyli do 2005 roku. To wtedy relacje znacznie ochłodły, wówczas stworzono drugi Związek Polaków na Białorusi, prołukaszenkowski, i przejęto kilkanaście Domów Polskich. - Istnieją wciąż dwa Związki Polaków. Obecnie wsparcie dla tego fałszywego związku jest mniejsze nie jest on tak potrzebny, ale władze Białorusi nie wycofały się z tej polityki – zauważył Paweł Kowal.

Paweł Kowal ocenił, że w ostatnim czasie Białoruś mogła się wykazać, że jest mniej więźniów politycznych. Jednak, jak zaznaczył, można myśleć i tak, że być może to wszystko jest pewną realizacją polityki Rosji, a jeśli tak, to trzeba znać tę czerwoną linię, której Aleksander Łukaszenka nie może przekroczyć w relacjach z Moskwą.

Andrej Sannikau ostrzega: Aleksander Łukaszenka nie może niczego zmienić

Nie  zastanawiałbym się nad Łukaszenką, tylko na Białorusią. Uważam, że nic się nie zmieni, dopóki rządzi Łukaszenka. Nigdy nie będzie grał wedle zasad europejskich. Gdy otrzyma od Europy pieniądze, powróci do Moskwy – powiedział Andrej Sannikau, były więzień polityczny, były kandydat opozycji na prezydenta, koordynator kampanii społecznej Europejska Białoruś.  Taką opinię podziela lwia część proeuropejskiej opozycji białoruskiej.

Trzeba też zadać pytanie, na ile ważna jest Białoruś dla Europy, dla europejskiego bezpieczeństwa, i na ile ważne jest nie popełniać tych pomyłek, które Europa popełniała wcześniej – podkreślił też Andrej Sannikau.

Tymczasem, jak mówił, podczas gdy stawia mu się pytanie, czy izolacja oficjalnego Mińska jest lepszym wyborem, to problemem jest obecnie to, że Europa zaczyna współpracować z Łukaszenką, ale jednocześnie likwiduje wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego.

Jego zdaniem wskazana byłaby izolacja dyktatora.

Co dalej? Wariant „Jaruzelski”?

Paweł Kowal dopuszcza możliwość, że sytuacja na Białorusi może się szybko zmienić. Będą możliwe są ruchy w stronę okrągłego stołu. Jednak może być tak, że reakcje władzy staną się ostre w pewnym momencie. 

Jak mówił, popiera próby korzystania z prób otwarcia Łukaszenki, ale jak stwierdził, trzeba to robić umiejętnie, bez koncesji politycznych, jak robili to Amerykanie w latach 80. Za mało korzyści dano wiele koncesji politycznych. Nie było konkretów, dano wiele politycznej  legitymizacji – ocenił politolog.

Andrej Sannikau komentował, że Łukaszence trudno stać się Jaruzelskim, bo ten wiedział, że jest Polakiem. – Łukaszenka przez całe swoje życie wiedział, że jest internacjonalistą radzieckim i dopiero teraz zaczął sobie przypominać, ze mieszka na Białorusi. Jednak sytuacja negocjacji z władzami może mieć miejsce – jednak należy tu oczekiwać więcej po otoczeniu Łukaszenki – ocenił Andrej Sannikau.

Paweł Kowal zastanawiał się też nad tym, że być może nie doceniano Łukaszenki. - Może trzeba patrzeć na niego jako na polityka, który umiał zręcznie używać politycznych instrumentów – mówił. Jak dodał, nie można analizować go  jako męża stanu – ale trzeba pamiętać za to, że każdemu dyktatorowi zależy na tym, by nikt go nie ukarał. Dyktatorzy mają i inne przesłanki – niektórzy chcą zrobić coś dobrego. Jednak pierwszy punkt obserwacyjny dyktatora – to jest jego własny interes – zaznaczył Paweł Kowal.

Polityk jest zdania, że Łukaszenka z pewnością będzie używał argumentu, że wejdą Rosjanie i on chroni Białoruś. Jak zaznaczył Paweł Kowal, widać, że Łukaszence z pewnością chodzi o zachowanie władzy, ale wie, że kiedy Rosjanie wejdą, też jej nie zachowa.

Apel o pomoc Białorusi

Andrej Sannikau apelował, by Warszawa nie przeoczyła historycznego momentu. - Polska może teraz zrobić wszystko – może pomóc nam stać się krajem niepodległym i demokratycznym. Bo Polska jest ekspertem w sprawie Białorusi w Europie. Od tego jak Polska będzie patrzyła na Białoruś postrzegała te sytuację, co będzie proponowała  - wiele zależy – podkreślił.

Jego zdaniem mamy do czynienia z unikatową sytuacją. Sannikau uważa, że należałoby powstrzymać stosunki na wysokim poziomie, a Polska powinna proponować Brukseli, by przygotować się do zmian na Białorusi.

Potrzebne są wybory – prawdziwe – podkreślał Andrej Sannikau.

Negatywny trend narasta, ale nie jest wszechobecny

Paweł Kowal powiedział, że obecny trend w polityce wschodniej nieszczególnie mu się podoba. Teraz, jak mówił, polityka wewnętrzna w Polsce odgrywa większą rolę niż dawniej w polityce zagranicznej.

Paweł Kowal podkreślił, że pojawia się niechęć do polityki piłsudczykowsko-prometejskiej, przedstawia się Łukaszenkę trochę jak Jaruzelskiego, ma to być znów taki pseudorealizm, no i zapomina zapomina się, że każdy dyktator broni przede wszystkim siebie.

***

Debata o relacjach polsko-białoruskich

Debata o relacjach Polski i Białorusi, ”Mińsk-Warszawa. Nowe szanse czy ”stare grabie”? miała miejsce w piątek wieczorem 10 marca na Uniwersytecie Warszawskim. Prelegentami byli były kandydat opozycji demokratycznej na prezydenta i były wiceszef dyplomacji Białorusi, a obecnie dysydent Andrej Sannikau oraz były wiceminister spraw zagranicznych, obecnie pracownik naukowy PAN Paweł Kowal.  Dyskusję moderował Witaut Siwczyk, społecznik i dziennikarz, student Studium Europy Wschodniej i aktywista Koła Młodych Dyplomatów przy UW, które debatę zorganizowało.

***

Przez Białoruś przechodzi fala protestów, związanych z dekretem o podatku dla niepracujących. Białorusini protestują jednak również przeciwko trudnej sytuacji ekonomicznej, której nie mogą już znieść.  Wzywają do odejścia Aleksandra Łukaszenki, żądają wreszcie wolnych wyborów. Wiedzą, że droga proponowana im obecnie prowadzi donikąd, nie dają rady już tak żyć – tak mówią mieszkańcy Białorusi na protestach organizowanych obecnie w miastach i miasteczkach kraju. To sytuacja nowa, która zaskoczyła chyba wielu polityków na Zachodzie. Sytuacja na Białorusi jest obecnie bardzo dynamiczna. Po protestach antyrządowych nastąpiła fala zatrzymań, aresztów. Blisko 200 osób jest zatrzymanych, dziesiątki aresztowano.


***

Zebrała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl

***


bialorus. polskieradio.pl

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Białoruś: fala protestów, fala procesów i aresztów. Ponad 70 zatrzymanych, do celi trafili liderzy opozycji, dziennikarze, aktywiści

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2017 22:00
Na Białorusi odbywają się procesy sądowe uczestników antyrządowych demonstracji. Skazani dostają grzywny pieniężne lub kary od kilku do 15 dni aresztu. Kilkanaście dni aresztu dostali m.in. jeden z liderów opozycji Paweł Siewiaryniec, znany bloger Maksim Filipowicz, dziennikarz z Orszy Wiktar Andrejeu. Ukarano też dziennikarzy, którzy wykonywali swoją pracę. Dwie z dziennikarek noc spędziły w areszcie śledczym.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: opozycjoniści mieli być w Sejmie, a są w areszcie. Apel do marszałków Sejmu i Senatu

Ostatnia aktualizacja: 14.03.2017 16:35
Mieli przyjechać do Polski do Sejmu – trafili do aresztu. Nie może być tak, że wobec osób zaproszonych przez polski parlament władza stosuje areszt – pisze przewodniczący zespołu ds. Białorusi Robert Tyszkiewicz. I apeluje o natychmiastową interwencję w sprawie ich zwolnienia, tak by mogli przyjechać na posiedzenie komisji spraw zagranicznych.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Sądy pracują w tempie stachanowców, fabryka represji". Taśmowe procesy. Białoruś: kolejny dzień sądów, ponad 100 zatrzymanych

Ostatnia aktualizacja: 14.03.2017 21:35
Sądy w Grodnie, Brześciu i Mohylewie skazały we wtorek kolejne osoby na kary aresztu lub grzywny za udział w protestach przeciwko dekretowi o pasożytnictwie. Na 15 dni aresztu skazano znanych blogerów. Do sądu wezwano kolejnych dwóch dziennikarzy Biełsatu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Żywie Biełaruś, chcemy wyborów"! Kolejne protesty na Białorusi: Mińsk, Grodno, Mohylew. Trzeci dzień taśmowych procesów, wyroki aresztu, napady na aktywistów, liczne zatrzymania

Ostatnia aktualizacja: 15.03.2017 23:11
W Mińsku, w Grodnie, w Mohylewie odbyły się protesty - Białorusini zmian w kraju, pracy. Ludzie w stolicy Białorusi wołali "Żywie Biełaruś". "Wolności" - to tradycyjne hasła tych, którzy marzą o wolnej, demokratycznej, niepodległej, europejskiej Białorusi. Ludzie wołali też m.in. "Krym to Ukraina!".  Po protestach w Mińsku, Mohylewie aresztowano dziesiątki osób, niektóre niezwykle brutalnie.
rozwiń zwiń