"Tradwife" - tradycyjna pani domu w XXI wieku

Ostatnia aktualizacja: 15.02.2023 15:50
Zamiast wspinać się po szczeblach kariery zawodowej, "tradwife" dobrowolnie z nie rezygnuje i poświęca się mężowi i rodzinie. - Proszę nie mylić tego pojęcia z "kurą domową". Jej pejoratywny wydźwięk nie ma nic wspólnego z tradycyjną panią domu XXI wieku - podkreśla Lidia Korbus-Then. 
Ruch tradwife opiera się na założeniu, że kobieta opiekuje się domem i wykonuje przy tym kawał ciężkiej roboty, ale rodzina, na czele z mężem, docenia jej pracę i widzi jej wartość.
Ruch "tradwife" opiera się na założeniu, że kobieta opiekuje się domem i wykonuje przy tym kawał ciężkiej roboty, ale rodzina, na czele z mężem, docenia jej pracę i widzi jej wartość. Foto: DedovStock/Shutterstock.com

W sieci "upudrowane", w realu kobiety, które "trzęsą" domem

Zjawisko narodziło się w Wielkiej Brytanii i zakłada powrót do tradycyjnej roli kobiety jako piastunki domowego ogniska, która zajmuje się dziećmi i mężem, podczas gdy on jest aktywny zawodowo i dba o finansowe bezpieczeństwo rodziny. - "Tradwife" chcą pokazać, że będąc w domu, można się rozwijać na wielu polach i mieć czas na zadbanie o siebie. Ich celem jest także pokazanie, ile pracy jest do zrobienia w domu, żeby mógł on normalnie funkcjonować - wyjaśnia trenerka relacji. - W mediach społecznościowych wizerunek "tradwife" jest "upudrowany", a jego prekursorkę Alenę Pettitt traktuję jak influencerkę, która zarabia na wykreowanym przez siebie stylu życia. 

A może to ucieczka przed światem?

Gość audycji zauważa jednak, że bycie "tradwife" ma tylko wtedy sens, kiedy wypływa z naturalnej potrzeby kobiety. Kiedy jest to decyzja przemyślana i podjęta samodzielnie. - Chodzi o to, żeby nie traktować bycia "tradwife" jako ucieczki przed światem, od rywalizacji w pracy, od lęku przed rozwojem. W tym celu warto raz na jakiś czas sprawdzać, jak się mają różne obszary naszej dojrzałości, czy czujemy się komfortowo. I reagować na bieżąco - podpowiada ekspertka. - Ważne jest też to, żeby pamiętać, że sytuacja, w której zarabia tylko jedna osoba w domu, może prowadzić do przemocy ekonomicznej. Ruch "tradwife" opiera się na założeniu, że kobieta opiekuje się domem i wykonuje przy tym kawał ciężkiej roboty, a rodzina, na czele z mężem, docenia jej pracę i widzi jej wartość.       

Sprawdź też:

Czy "tradwife" może być feministką?

Jak bycie "tradwife" ma się do emancypacji? Tutaj rozmówczyni Jakuba Jamrozka wskazuje na wejście na kolejny poziom równouprawnienia. - Równouprawnienie płci oznacza, że mam prawo wybrać własny sposób na życie i to niezależnie od tego, czy jestem kobietą, czy mężczyzną - zaznacza  Lidia Korbus-Then. - Równouprawnienie to nie jest obowiązek aktywności zawodowej, tylko prawo do niej. Z którego można skorzystać albo nie. Moim zdaniem założenia ruchu "tradwife" wcale nie są w opozycji do feminizmu. Co więcej, jedna z prekursorek tego ruchu deklaruje, że jest feministką.

Posłuchaj
39:11 CZWÓRKA Strefa Prywatna - 14.02.2023.mp3 Tradwife - trend w mediach społecznościowych czy sposób na życie? (Strefa Prywatna/Czwórka) 

Dlatego niewykluczone, że już wkrótce pojawi się nowe zjawisko, "traditional husband", czyli mężczyzna, którzy będzie wybierał dom jako płaszczyznę realizacji swoich potrzeb.  

*** 

Tytuł audycji: Strefa prywatna

Prowadzi: Jakub Jamrozek

Gość: Lidia Korbus-Then (trener relacji)

Data emisji: 14.02.2023

Godzina emisji: 20.15

kul

Czytaj także

Koniec miłości. Czy można temu zapobiec?

Ostatnia aktualizacja: 14.11.2018 09:00
Eksperci dowodzą, że statystycznie aż 70 proc. związków rozpada się już w ciągu pierwszych dwóch lat znajomości. - Główną przyczyną jest tu brak rozmów - mówi Dorota Minta, psycholożka. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jak znaleźć prawdziwą miłość w sieci? "Obiecuj mniej, dawaj więcej"

Ostatnia aktualizacja: 09.02.2022 15:26
- Mamy dziś bardzo wielu singli i nie wszyscy są nimi z wyboru. Ciężko jest dziś znaleźć miłość, choćby z powodu pandemii. Relacje zrobiły się bardziej wirtualne. Jednak da się rozpocząć trwałą i udaną relację w sieci i przenieść ją do prawdziwego świata - przekonywała psychoterapeutka Joanna Godecka. 
rozwiń zwiń