W wywiadzie dla podcastu Szczyt Europy komisarz UE ds. gospodarczych Valdis Dombrovskis podkreślał, że Europa nie może ulec rosyjskim groźbom – bo bierność i ograniczenie pomocy dla Ukrainy przyniosłyby konsekwencje groźniejsze nie tylko dla Kijowa, ale i dla bezpieczeństwa całej Unii. W jego ocenie Rosję trzeba jednoznacznie powstrzymać, nawet jeśli wiąże się to z ryzykiem politycznym i prawnym. (To spójne z aktualnym stanowiskiem KE w sprawie finansowania Ukrainy na lata 2026–2027.)
Co dokładnie postanowiono w UE?
Decyzja o „zamrożeniu na stałe” została oparta o art. 122 Traktatu o funkcjonowaniu UE (klauzula na czas kryzysu gospodarczego), co pozwala przyjąć rozwiązanie większością kwalifikowaną – z pominięciem mechanizmu jednomyślności właściwego dla przedłużania sankcji. W praktyce ma to uniemożliwić scenariusz, w którym pojedyncze państwo wstrzymuje przedłużenie i wymusza zwrot pieniędzy Rosji.
Większość tych aktywów – według dostępnych danych – jest przechowywana w belgijskim depozycie papierów wartościowych Euroclear (rzędu ok. 185 mld euro), reszta w innych instytucjach finansowych w UE.
W grze „pożyczka reparacyjna” dla Ukrainy
Bezterminowe „zapięcie” aktywów jest traktowane jako warunek wstępny dla projektu tzw. pożyczki reparacyjnej: UE miałaby udostępnić Ukrainie wielomiliardowe finansowanie, które Kijów spłaciłby dopiero wtedy, gdy Rosja zapłaci odszkodowania wojenne (czyli w praktyce mechanizm ma działać jak zaliczka na przyszłe reparacje).
W źródłach pojawiają się dwie skale planu, bo temat ewoluuje:
- 90 mld euro – to kwota, o której mówiła KE jako o propozycji pokrycia ok. 2/3 potrzeb finansowych Ukrainy na kolejne dwa lata (resztę mieliby dołożyć partnerzy międzynarodowi albo inne instrumenty).
- do 165 mld euro – Reuters opisuje to jako planowaną maksymalną wielkość pożyczki na lata 2026–2027, której szczegóły mają być dopięte na szczycie przywódców UE 18 grudnia (w praktyce: 18–19 grudnia).
To nie jest „prosta konfiskata” aktywów (która budzi największe spory prawne), tylko konstrukcja finansowa oparta o utrzymanie unieruchomienia rosyjskich rezerw i wykorzystanie ich jako zabezpieczenia całej operacji.
Belgia, ryzyko pozwów i Euroclear
Największe napięcie dotyczy Belgii, bo to tam – poprzez Euroclear – znajduje się zasadnicza część rosyjskich rezerw. Bruksela obawia się fali procesów i kosztów odwetowych, dlatego domaga się twardych gwarancji od wszystkich państw UE, że nie zostanie „sama z rachunkiem”, jeśli rosyjskie roszczenia prawne gdzieś zaskoczą.
W tym samym czasie Rosja zaostrza presję prawną: rosyjski bank centralny pozwał Euroclear w Moskwie. Euroclear (według doniesień medialnych) mierzy się też z licznymi roszczeniami w rosyjskich sądach.
Do tego dochodzą ostrzeżenia, że zbyt agresywne ruchy wokół rezerw banku centralnego mogą mieć konsekwencje dla wiarygodności systemu finansowego (ten argument pojawia się m.in. w kontekście obaw o stabilność i postrzeganie euro).
UE i G7 już korzystają z „zysków” z zamrożonych aktywów
Równolegle działa mechanizm G7 ERA (Extraordinary Revenue Acceleration): chodzi o pożyczki dla Ukrainy spłacane z nadzwyczajnych przychodów / zysków generowanych przez unieruchomione rosyjskie aktywa (to nie to samo co sięganie po sam kapitał). Ten model już funkcjonuje – KE wypłacała Ukrainie transze w ramach swojego wkładu w to rozwiązanie.
IAR/money.pl, bs