Raport Białoruś

Michaił Miasnikowicz deklaruje rozwiązanie w szkole w Wołkowysku, ale nie widzi problemów w związku z językiem polskim

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2019 11:00
Białoruś i Polska potrzebują bliższych kontaktów, by budować zaufanie i rozwijać współpracę - mówi PAP Michaił Miasnikowicz, przewodniczący Rady Republiki. Polityk zapowiada „pozytywne rozstrzygnięcie” w sprawie przyjęcia pierwszoklasistów do szkoły polskiej w Wołkowysku. Jednocześnie utrzymuje, że nie ma problemów z nauczaniem języka polskiego - choć sporo wydarzeń z ostatnich miesięcy świadczy o tym, że jest inaczej.
Michaił Miasnikowicz w 2014 roku
Michaił Miasnikowicz w 2014 rokuFoto: IU Liquid and water photo / Shutterstock.com

PAP: 11 lutego rozpoczyna pan wizytę w Polsce. Czego pan od niej oczekuje? 

Michaił Miasnikowicz: Uważamy w Mińsku, że poziom komunikacji między Białorusią i Polską jest bardzo niski na poziomie rządowym, parlamentarnym. Chcielibyśmy się dowiedzieć, co uważa na ten temat polska strona. Mamy wiele wspólnego - historię, korzenie, w końcu jesteśmy sąsiadami i chociażby dlatego mamy obowiązek rozmawiać ze sobą. Oba kraje deklarują, że zależy im na współpracy. 

PAP: Jedną z głównych dziedzin tej współpracy są kwestie gospodarcze. 

M.M.: Na Białorusi mamy 3300 wspólnych przedsiębiorstw z krajami UE, a z tego firm z polskim kapitałem jest zaledwie 339. Moim zdaniem to nie jest normalne. Od stycznia do września 2018 r. inwestycje zagraniczne na Białorusi wynosiły 7,7 mld dol., z tego polskie – 342,1 mln dol. Może coś przeszkadza obecności polskiego biznesu na Białorusi? Warto o tym porozmawiać. 

PAP: Biznes mówi o potencjalnym ryzyku, braku dobrego klimatu inwestycyjnego. 

M.M.: Polskie firmy nie mają się czego obawiać. Nasze przepisy gospodarcze odpowiadają standardom międzynarodowym. Ponadto jesteśmy gotowi, gdy jest to korzystne dla obu stron, podejmować jednostkowe decyzje w konkretnych przypadkach. Białoruś chce przyciągać nowe inwestycje zagraniczne, tworzyć nowe wspólne firmy. Warunki działalności rezydentów są u nas równe dla wszystkich, niezależnie od formy własności czy kraju pochodzenia. 

PAP: W jakich dziedzinach mogliby inwestować Polacy? 

M.M.: We wszystkich. Dotyczy to także zakupu nieruchomości, majątku należącego do państwa. Moglibyśmy np. aktywnie współpracować w energetyce, w przemyśle chemicznym, w rolnictwie, przemyśle drzewnym. Przyjeżdżają do nas inwestorzy z różnych krajów, np. z Azji, z Indii. To inny klimat, inna mentalność, ale to w niczym nie przeszkadza. Polskich firm mogłoby być więcej. 

PAP: Ważną dla Polski kwestią w relacjach dwustronnych jest sytuacja mniejszości. Skarży się ona na problemy, m.in. przeszkody w organizacji imprez (regularne odmowy wynajmu pomieszczeń) lub problemy z dostępem do edukacji w języku polskim. Chodzi m.in. o to, że nie są przyjmowane wszystkie chętne dzieci do klas pierwszych w szkołach polskich. W ubiegłym roku, pomimo przeszkód, ostatecznie przyjęto wszystkich w Grodnie, ale już w Wołkowysku – nie. 

M.M.: Nie ma tu żadnego problemu. Tysiące obywateli Białorusi uczą się języka polskiego, mają kontakty z przyjaciółmi w Polsce. Proszę przyjechać i zobaczyć. 

PAP: Władze w Mińsku twierdzą, że sprawy polskich szkół powinny być rozstrzygane na poziomie lokalnym, ale to się nie udaje. Skoro strona białoruska wie, że jest to tak ważny temat dla Warszawy i deklaruje chęć poprawy zaufania, to dlaczego by po prostu wszystkich nie przyjąć? 

M.M.: Czy naprawdę dla Warszawy jest to najważniejsza kwestia? W ubiegłym roku w Wołkowysku nie dało się otworzyć jeszcze jednej klasy z przyczyn technicznych. Gdybym wiedział wcześniej, że strona polska uważa to za problem, to pewnie by się udało tę sprawę rozwiązać. Swoją drogą, sprawa utworzenia jeszcze jednej klasy pierwszej w Wołkowysku w nadchodzącym roku szkolnym będzie rozwiązana pozytywnie – jeśli będą chętni pierwszoklasiści. Przecież gdy wynikła kwestia utworzenia trzeciej klasy pierwszej w Grodnie, to sprawa została rozwiązana przez tamtejsze władze. Takie rzeczy nie powinny wymagać udziału „wysokich instancji”. 

PAP: A więc można mieć nadzieję, że w tym roku podobna sytuacja w Wołkowysku się nie powtórzy? 

M.M.: Zapewniam, że jak najstaranniej zajmiemy się tą sprawą. Moglibyśmy ująć ten temat nieco szerzej. My uważamy, że dla Białorusinów, obywateli polskich, nie stworzono tak dobrych warunków do nauki własnego języka i kultury, jak dla Polaków – obywateli Białorusi. Częściowo sprawy te rozstrzyga umowa edukacyjna, ale trzeba też działać w innych kierunkach. W ramach wizyty w Polsce zostanie podpisana umowa o zabezpieczeniu społecznym. W warunkach aktywnej migracji w poszukiwaniu pracy to bardzo ważny dokument zarówno dla Polaków, jak i Białorusinów. Dzisiaj w Polsce ok. 50 tys. ludzi deklaruje się jako Białorusini, a 10 lat temu do tej narodowości przyznawało się 400 tys. osób. Trzeba się temu przyjrzeć. U nas Polacy – obywatele Białorusi - robią kariery na różnych stanowiskach. Nie dzielimy ludzi według narodowości czy religii. Białoruś to kraj równych możliwości. 

PAP: Są problemy z edukacją w języku polskim. 

M.M.: Nie ma problemów i nie będzie. Działalność szkół polskich jest finansowana z pieniędzy podatników, a uczące się tam dzieci często wyjeżdżają potem do Polski. Nie chcielibyśmy widzieć w tym celowej polityki migracyjnej. Możliwe, że Polska ma dzisiaj problem z zasobami ludzkimi. W 2017 r. Polska wydała – według naszych danych - 34 tys. wiz pracowniczych. Dla nas jest ważne, żeby Białorusinom oferowano podobne warunki jak Polakom. 

PAP: Wasi obywatele mogą w Polsce zarobić więcej niż na Białorusi - to jest przyczyna migracji zarobkowej. 

M.M.: Za tę samą pracę powinni jednak otrzymywać takie samo wynagrodzenie i ochronę socjalną jak Polacy. Nie powinni być parobkami. Polacy to dumna nacja, ale Białorusini to też nie ludzie drugiego sortu. Chcemy, żeby były między nami dobrosąsiedzkie relacje, a władze i społeczeństwa podejmowały decyzje korzystne dla obu stron. 

PAP: Polskę i Białoruś łączą wspólne interesy? 

M.M.: Polska i Białoruś mogłyby być ogniwem łączącym EUG (Eurazjatycką Unię Gospodarczą) i UE. My nie jesteśmy w UE, ale chcielibyśmy bliższej współpracy. Rozumiemy, że Polska działa, uwzględniając stanowisko UE, ma zobowiązania. Białoruś również jest częścią związków integracyjnych. Pragnę jednak podkreślić – w swoich decyzjach jesteśmy suwerenni. 

PAP: Rosja pozwoli Białorusi na zbliżenie z Polską, z UE? 

M.M.: Jeśli poczytać np. artykuły Władimira Putina z 2011 r., to właśnie taki był plan – zbliżenie EUG i UE. 

PAP: Od tamtego czasu bardzo dużo się zmieniło. To siedem lat, w ciągu których doszło do aneksji Krymu, wojny w Donbasie, w Syrii. Jak Białoruś planuje dzisiaj budować swoje relacje z Zachodem, z UE, z Polską? 

M.M.: Nigdy nie przyjaźnimy się „przeciwko komuś”. Nasz prezydent, rząd, parlament przede wszystkim wychodzą z założenia, że trzeba myśleć o swoim narodzie i działać dla jego dobra. 

PAP: Czy Polska jest ważna dla relacji Mińska z UE? Na Białorusi można usłyszeć od niektórych polityków czy ekspertów, że kluczową rolę odgrywają jednak Niemcy czy Francja. 

M.M.: Polacy i Białorusini zawsze byli sobie bliscy. Rzeczpospolita powstała ze zjednoczenia naszych dwóch państw. Ja np. pochodzę z okolic Nieświeża, moi rodzice do 1939 r. żyli na terytorium Polski, mama chodziła do polskiej szkoły. Do tej pory mamy dobry stosunek do Polaków i do Kościoła. Powinniśmy się prawdziwie przyjaźnić. Rozmawiać, spotykać się. Dlaczego np. nie ma spotkań prezydentów? 

PAP: Będzie pan rozmawiał o zaproszeniu prezydenta Andrzeja Dudy na Białoruś? 

M.M.: Nie mam takich pełnomocnictw. Gdyby do takiego spotkania miało dojść, to powinno ono być bardzo dobrze przygotowane. 

PAP: Od 2015 r. mówi się o normalizacji relacji między Białorusią i UE jako całością i z jej członkami. Co jest główną przyczyną tego procesu: gospodarka, geopolityka? 

M.M.: Białoruś prowadzi politykę wielowektorową konsekwentnie od 1994 r. Owszem, można mówić o etapach, po 2015 r. nasze relacje z UE się poprawiły i uważamy, że ten proces należy poszerzać. Vaclav Havel mówił, że drzwi do domu europejskiego powinny być uchylone, żeby zachęcały tych, którzy nie są jego mieszkańcami. Naszym partnerem strategicznym jest Rosja. Cenimy to i umacniamy tę przyjaźń i współpracę. Mamy doskonałe relacje z Chinami, z szeregiem innych państw. Liczymy na swoje siły i nie chcemy handlować suwerennością i niepodległością czy brać na siebie zobowiązań, które mogłyby w efekcie wpłynąć na naszą państwowość. Dlatego ważnym celem mojej wizyty w Polsce jest wzmocnienie zaufania i rozszerzenie współpracy we wszystkich sferach: handlowej, humanitarnej, politycznej. Jesteśmy przecież sąsiadami. 

PAP: Oprócz Warszawy odwiedzi pan także Białystok. Odbędzie pan spotkanie z diasporą. Tam może pan uzyskać pełną informację o tym, jak żyje się Białorusinom w Polsce. 

M.M.: Nigdy nie byłem w Białymstoku. To spotkanie będzie miało czysto ludzki aspekt, nie polityczny. Szanujemy decyzje polskich władz. Są one waszym suwerennym prawem. 

Rozmawiała w Mińsku Justyna Prus (PAP)  / agkm

 


INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>

INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ24.pl >>

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Andżelika Borys: nie było miejsca dla Polaków na 100 lat niepodległości, to było jak policzek wobec mniejszości polskiej

Ostatnia aktualizacja: 28.11.2018 16:06
Związek Polaków na Białorusi, nieuznawany przez władze łukaszenkowskie, nie mógł nigdzie zorganizować obchodów stulecia niepodległości - jeden z właścicieli lokali ”rozmyślił się” 10 minut przed koncertem. Wtedy zaproszeni goście przyszli do innej sali – gdzie zaczęto im gasić światło.  – To wynik presji ze strony białoruskich władz  - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Andżelika Borys, prezes ZPB. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andżelika Borys: KGB zakazuje dzieciom udziału w imprezie Związku Polaków

Ostatnia aktualizacja: 12.01.2019 20:59
Związek Polaków na Białorusi organizuje w niedzielę w Mińsku spotkanie świąteczno-noworoczne dla dzieci uczących się języka polskiego. Niestety, jak informuje prezes ZPB Andżelika Borys, KGB zainteresowało się sprawą – jest presja na dzieci, na nauczycieli, zakaz udziału w uroczystości. To już kolejne dziwne wydarzenie tego rodzaju w ciągu ostatnich miesięcy. Wcześniej np. w Mołodecznie gościom ZPB na spotkaniu opłatkowym towarzyszyli tajniacy z kamerami.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andżelika Borys: KGB uderza w polskie dzieci. Oczekujemy reakcji polskich władz

Ostatnia aktualizacja: 13.01.2019 17:56
Od ponad miesiąca trwa akcja blokowania polskich uroczystości, zakazuje się dzieciom udziału w spotkaniach choinkowych, Polaków filmują tajniacy, wyprasza się ich z sali, wywiera się presję na nauczycieli. Tak jest w wielu miejscach Białorusi. Związek Polaków na Białorusi apeluje o stanowczą reakcję władz – mówi Andżelika Borys portalowi PolskieRadio24.pl. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andrzej Poczobut: władze Białorusi uznają polskich księży za niepewny, prozachodni element

Ostatnia aktualizacja: 15.01.2019 19:04
Władz Białorusi od lat wypychają polskich duchownych z kraju, to stały element presji, tak samo jak i walka z językiem polskim – komentuje dla portalu PolskieRadio24.pl Andrzej Poczobut. Władze Białorusi chcą pozbyć się kolejnego polskiego księdza, Sobiesława Tomali, Od 20 lat pełnił posługę w Soligorsku i teraz mu jej zakazano.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zerwać umowę z Rosję. Opozycja Białorusi ogłasza kampanię w obronie niepodległości

Ostatnia aktualizacja: 28.01.2019 23:00
"Konkretne działania” w ramach nowej kampanii w obronie niepodległości Białorusi zapowiedzieli w poniedziałek w Mińsku liderzy partii opozycyjnych. Wśród postulatów – zwiększenie roli języka białoruskiego i wypowiedzenie umowy o państwie związkowym z Rosją.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rada Naczelna ZPB o dyskryminacji Polaków na Białorusi

Ostatnia aktualizacja: 28.01.2019 22:52
Rada Naczelna nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi uchwaliła oświadczenie, w którym potępiła przypadki dyskryminacji środowisk polskich zrzeszonych w ZPB – poinformował w poniedziałek portal Znadniemna.pl.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: opozycja demokratyczna szuka kandydata na wybory prezydenckie

Ostatnia aktualizacja: 01.02.2019 17:23
Białoruska koalicja opozycyjnych partii centroprawicowych planuje przeprowadzenie prawyborów, w trakcie których wyłoni wspólnego kandydata na wybory prezydenckie. Te powinny się odbyć nie później niż w sierpniu 2020 r. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruski polityk spotka się z prezydentem, marszałkami Sejmu i Senatu

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2019 09:00
W poniedziałek na zaproszenie marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego z czterodniową wizytą do Polski przybywa szef Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Białorusi Michaił Miasnikowicz; w Warszawie spotka się z prezydentem RP, premierem, marszałkiem Sejmu oraz szefem MSZ. 
rozwiń zwiń