Raport Białoruś

Sannikau to prezydent, Poczobut korespondent. Ksywy zza krat

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2013 17:35
Andrej Sannikau był nazywany w celi prezydentem, co powodowało, że niezadowolone władze przewoziły go z więzienia do więzienia. Andrzej Poczobut był zwany korespondentem i proszony o pomoc w pisaniu podań. Blog Franaka Wiaczorki o pseudonimach więziennych białoruskiej opozycji.
Audio
  • Franak Wiaczorka o pseudonimach więźniów politycznych
Sannikau to prezydent, Poczobut korespondent. Ksywy zza krat
Foto: svaboda. org

Zobacz: Blog Franaka Wiaczorki na portalu PolskieRadio.pl (w serwisie specjalnym Raport Białoruś)>>>

Moi koledzy przygotowują książkę na temat tego, jak zachować zdrowie w więzieniu. To nasunęło mi myśl, że ciekawą rzeczą są pseudonimy więzienne opozycjonistów, ksywy, jakie dostawali od kolegów z celi białoruscy więźniowie polityczni. Okazuje się, że opozycyjnego kandydata na prezydenta, Andreja Sannikaua, nazywano w więzieniu … prezydentem.  Podobnie nazywano kandydującego cztery lata wcześniej Aleksandra Kazulina. Jeśli chodzi o Sannikaua, wiele razy przenoszono go z więzienia do więzienia, z nadzieją, że nie będzie tam nazywany prezydentem. Władze to bardzo denerwowało.

Jak opowiadał Źmicier Bandarenka, inny więzień polityczny,  pozostałych więźniów-opozycjonistów nazywano zwykle ”politycznymi” albo ”mużykami”. Mużyk to "chłop”, w więzieniu oznacza kogoś dobrego. To nie  ”kozieł”, który donosi władzom więzienia, ani też nie ”piewień”, który również stara się w jakiś sposób wyróżnić. Z ”mużykiem” można współpracować.

Niektórzy więźniowie polityczni mieli dziwne pseudonimy. Na przykład Andrzej Poczobut, polsko-białoruski dziennikarz, w więzieniu od razu dostał ksywę korespondent. Kiedy przychodził po ciężkiej więziennej pracy, więźniowie prosili go o pomoc w napisaniu listów, skarg, wniosków, próśb.

Andrej Klimau, Andrej Bandarenka, którzy byli kandydatami w wyborach lokalnych lub parlamentarnych, byli nazywani deputatami (posłami).

Ja również w wojsku miałem ”ksywę”. Początkowo nazywano mnie BNF-owcem (od Białoruskiego Frontu Ludowego), potem politycznym, wreszcie "deputatem",  kiedy zdecydowałem się kandydować w wyborach lokalnych, miesiąc przed zwolnieniem z więzienia.

Śmieszny pseudonim miał Aleksander Atroszczenkau, sekretarz prasowy Andreja Sannikaua. Nazywano go "Sasza dwa sznurka” czyli ”Szasza dwie sznurówki”.  Pracował przy produkcji sznurówek. Więzienie jest ważną częścią gospodarki, produkuje się tam wszystko od telewizorów po buty i sznurówki. Aleksander zamiast stu sznurówek robił dwie i mówił, że nie da rady zrobić więcej…

Franak Wiaczorka

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

Więcej o ksywach białoruskich więźniów na portalu Svaboda.org >>>

Franak
Franak Wiaczorka/foto: profil na Facebooku


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Gdzie jest lider białoruskiej opozycji?

Ostatnia aktualizacja: 31.10.2012 16:30
Franak Wiaczorka pisze w swoim blogu o emigracji Andreja Sannikaua i stawia pytanie, kto teraz jest nieformalnym przywódcą opozycji. Żałuje, że Aleś Bialacki, autorytet moralny dla białoruskiego społeczeństwa, nie dostał ani nagrody Sacharowa, ani Nobla.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kastuś Kalinowski na czele białoruskiego panteonu

Ostatnia aktualizacja: 06.02.2013 08:55
Konstanty Kalinowski, królowie i książęta Wielkiego Księstwa Litewskiego, poeci i pisarze tacy jak Eliza Orzeszkowa, to panteon narodowy Białorusi, w wielu punktach wspólnym z polskim - mówi Franak Wiaczorka, opozycjonista białoruski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

W kwietniu film ”Żywie Biełaruś” w polskich kinach

Ostatnia aktualizacja: 07.02.2013 14:05
19 kwietnia na ekrany kin sieciowych w Polsce trafi fim "Żywie Biełaruś" przedstawiający losy współczesnej Białorusi, zmagającej się z dyktaturą– informuje na swoim blogu współscenarzysta filmu, Franak Wiaczorka.
rozwiń zwiń