Do Stanów Zjednoczonych wyjechał w styczniu 1968 roku, gdzie pracował nad muzyką do filmów, m.in. do "Dziecka Rosemary" Romana Polańskiego. Muzyka z tego filmu należy dziś do klasyki światowej muzyki filmowej.
Komeda pisał muzykę m.in. do filmów Janusza Morgensterna "Do widzenia do jutra", "Jutro premiera" i Janusza Nasfetera "Mój stary", "Zbrodniarz i panna", "Niekochana".
27:15 krzysztof komeda___gh 312.mp3 Jedyny zachowany wywiad w Archiwum Polskiego Radia - rozmowa Magdaleny Konopki z Krzysztofem Komedą. (PR, 30.05.1967)
"Niewinni czarodzieje" byli o nim
W Poznaniu, gdzie mieszkał Komeda i przez krótki czas pracował jako lekarz, poznał Jerzego Miliana, wówczas pianistę, i Jana Wróblewskiego, również pianistę.
- Wtedy było niezmiernie trudno o muzyków jazzowych i improwizujących. Dlatego postanowiliśmy, że Milian przestawi się z fortepianu na wibrafon, a Wróblewski z fortepianu na saksofon barytonowy – opowiadał Krzysztof Komeda Magdalenie Konopce w archiwalnym wywiadzie dla Polskiego Radia z 1967 roku.
To był skład Sekstetu Komedy, w którym on sam grał na fortepianie. Właśnie z Sekstetem Komeda nagrał muzykę do swojego pierwszego filmu "Noża w wodzie".
- Zgłosił się do mnie Polański, żebym zrobił muzykę do filmu. Wydawało mi się, że ja tego nie potrafię. Ale zrobiliśmy wtedy ten pierwszy film i okazało się, że film zyskał wiele nagród – wspominał Krzysztof Komeda. - Mam predyspozycje do pisania muzyki do filmu. Czuję obraz i jakoś sprawdza się to, co robię. Film sugeruje rodzaj muzyki, sposób, w jaki się ją zastosuje i to jest bardzo ciekawe - tłumaczył kompozytor w wywiadzie dla Polskiego Radia.
Posłuchaj całego wywiadu, w którym Komeda mówił m.in. o braku klubów jazzowych w Polsce, o polskim sposobie grania jazzu, Zbigniewie Namysłowskim, Andrzeju Trzaskowskim, o płycie "Astigmatic" oraz o piosenkach, które skomponował do filmów.
W 1960 roku powstała muzyka do "Niewinnych czarodziejów" Andrzeja Wajdy.
- W 1959 roku po filmie "Lotna" Wajda chciał oderwać się od kina historycznego i zająć współczesnością. Krążąc po różnych tematach i ludziach, wpadł na młodego zdolnego nazwiskiem Skolimowski - mówił w rozmowie z PAP prof. Marek Hendrykowski, historyk sztuki filmowej, autor książki "Komeda". - We trzech, wspólnie z Jerzym Andrzejewskim, rozwijali pomysł nakręcenia czegoś o młodym pokoleniu - jakie ono jest.
Według Hendrykowskiego kluczowa rola przypadła wtedy Skolimowskiemu, który wymyślił bohaterów i napisał dialogi.
- Pierwowzorem Bazylego, którego zagrał Tadeusz Łomnicki, był Komeda - uważa prof. Hendrykowski. - To nie jest zwierciadlana biografia znanego muzyka, ale wiele cech bohatera, którego widzimy na ekranie, żywo przypomina sylwetkę, styl, życiorys i legendę Komedy - mówił Hendrykowski.
W filmie Wajdy Komeda wystąpił też osobiście, grając samego siebie. - Nie tylko jego życie dostarczyło materiału fabularnego, ale również na ekranie pojawia się we własnej osobie - zaznaczył historyk kina.
Jako muzyk filmowy Komeda zadebiutował w 1958 roku. Jak zaznaczył Hendrykowski, to zafascynowany muzykiem Jerzy Skolimowski polecił swojemu koledze Romanowi Polańskiemu Komedę jako kompozytora do etiudy filmowej "Dwaj ludzie z szafą".
- Polański zwrócił się do Komedy z duszą na ramieniu, ponieważ różnica pomiędzy znanym całej Polsce muzykiem a nikomu nieznanym adeptem reżyserii była wtedy ogromna - mówił autor monografii kompozytora.
Komeda zgodził się bez wahania, od tamtej chwili stale komponował do filmów Polańskiego i kilku innych reżyserów.
Roman Polański wspomina Komedę jako niezwykle nieśmiałego rudowłosego okularnika.
- Kiedy poznałem go bliżej, zdałem sobie sprawę, że jego rezerwa jest oznaką chorobliwej nieśmiałości, pancerzem, pod którym kryje się łagodność i niezwykła inteligencja - mówił reżyser.
Sekstet Komedy
Komeda zaistniał na polskiej estradzie w 1956 roku podczas I Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie.
- Zaczynałem, jak wtedy wszyscy, od starego jazzu, ale na festiwalu w Sopocie grałem już wyłącznie jazz nowoczesny - mówił Krzysztof Komeda Magdalenie Konopce w archiwalnym wywiadzie dla Polskiego Radia z 1967 roku.
- Występ Sekstetu Komedy stał się wielkim wydarzeniem kulturalnym doby Odwilży i Października. W tamtym roku w sierpniu na sopockiej estradzie doszło do przełomu w polskiej kulturze, ponieważ nagle w centrum odradzającej się kultury polskiej znalazła się potępiana przez władze muzyka jazzowa - mówił prof. Marek Hendrykowski.
Jak zaznaczył, "zwrócono wtedy szczególną uwagę na tę szóstkę, której przewodził rudy okularnik". - Wszystkie gazety i tygodniki pełne były Komedy, stał się on w jednym tygodniu kimś niezwykle ważnym dla polskiej kultury - przypomniał profesor.
Krzysztof Trzciński przyjął pseudonim "Komeda" jeszcze w Poznaniu w 1956 roku, rok później postanowił rozstać się z zawodem lekarza, ponieważ doszedł do wniosku, że świat muzyki i medycyny są nie do pogodzenia. - Muzyka była w moim życiu ważniejsza - powiedział w jednym z wywiadów.
Już jako student brał udział w jam sessions organizowanych w studenckich mieszkaniach po kryjomu, bo w czasach stalinizmu władze komunistyczne zakazały grania jazzu jako muzyki niezgodnej z panującymi zasadami socrealizmu.
Występował z różnymi poznańskimi grupami m.in. z zespołem Jerzego Grzewińskiego, grającym jazz w tradycyjnym stylu nowoorleańskim. Wczesny jazz, tzw. dixieland, nie odpowiadał Komedzie, interesował go modern jazz. W tym stylu grał Komeda Sekstet, który muzyk założył w 1956 roku. Zespół Komedy stał się pierwszą polską grupą jazzową grającą muzykę nowoczesną, a jego nowatorskie wykonania utorowały drogę dla jazzu w Polsce.
im/PAP