Redakcja Polska

Ekspert PISM: nowe władze Ukrainy chcą poprawić relacje z Polską

25.07.2019 12:55
Z Kijowa płyną sygnały, że Ukraina gotowa jest doprowadzić do polepszenia stosunków z Warszawą – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Prawdopodobne są również zmiany w polityce wewnętrznej Ukrainy. Są też pierwsze doniesienia o kandydatach na szefa nowego rządu.
Wołodymyr Zełenski w dniu wyborów parlamentarnych 21 lipca
Wołodymyr Zełenski w dniu wyborów parlamentarnych 21 lipcaShutterstock.com / Sergei Chuzavkov

Zmiana władzy na Ukrainie przyniesie także zmianę na stanowisku prezesa ukraińskiego IPN – jeśli będzie to osoba, która w odróżnieniu od Wołodymyra Wiatrowycza nie będzie miała ambicji prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej, pozytywnie przełoży się to na relacje Polski i Ukrainy – ocenia ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Daniel Szeligowski.

Jak podkreśla, poprawa relacji z sąsiadami, w domyśle z Polską i Węgrami, była wpisana w program polityczny partii prezydenckiej Sługa Narodu.

Zmian należy spodziewać się przede wszystkim, jeśli chodzi o politykę wewnętrzną Ukrainy – podkreśla analityk. Prawdopodobnie wprowadzone będą projekty ustaw w duchu demokracji bezpośredniej. Niewykluczone są także zmiany konstytucyjne, które mogą wpłynąć na ustrój państwa, zwiększyć uprawnienia parlamentu – zaznacza Daniel Szeligowski.

Ekspert zauważa, że czas pokaże, na ile Wołodymyr Zełenski zamierza rozprawić się z wpływem oligarchów na politykę Ukrainy.

Niestety, wygląda na to, że partie prorosyjskie będą próbowały mocno ingerować w debatę publiczną, korzystając z tego, że Wiktor Medwedczuk kontroluje już prawdopodobnie cztery kanały TV – dodaje nasz rozmówca. Agenda zagraniczna partii Medwedczuka, jak zauważa, jest zbieżna ze stanowiskiem rosyjskich władz.

Więcej o tym, jakie zmiany w polityce Ukrainy przyniosą wybory i co Wołodymyr Zełenski uczyni z pełnią władzy – w tekście rozmowy.

***

PolskieRadio24.pl: Na Ukrainie po wyborach mamy do czynienia z bardzo interesującą sytuacją polityczną. Wiele nowych twarzy, scena polityczna zupełnie nowa – stolik został wywrócony.

Daniel Szeligowski, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych: Zwycięstwo Sługi Narodu wpisuje się w dążenie ukraińskiego społeczeństwa do odnowy krajowej sceny politycznej. Sondaże pokazują, że mniej więcej dwie trzecie Ukraińców chce widzieć nowe twarze w polityce. I te nowe twarze dostrzeżono właśnie na liście partii Zełenskiego.

Większość kandydatów w ogóle nie jest znana szerszej społeczności, jednak dzięki popularności prezydenta, który jest powszechnie utożsamiany z partią, zdołała pokonać konkurentów mających dużo bardziej rozbudowane zaplecze finansowe i polityczne. Np. Wiaczesław Bohusłajew, lokalny baron, prezydent słynnego zakładu Motor Sicz, przegrał w okręgu jednomandatowym z nikomu nie znanym młodym fotografem ślubnym, startującym pod szyldem Sługi Narodu.

Ukraińcy byli zatem gotowi zaryzykować i powierzyć rządy osobom kompletnie niedoświadczonym, byle tylko odsunąć starą skorumpowaną polityczną elitę od władzy. To się udało. Wynik Sługi Narodu jest na tyle wysoki, że jedna partia po raz pierwszy w historii samodzielnie utworzy rząd. Koalicja nie będzie potrzebna.

Czy wiemy, kto znajdzie się w rządzie zwycięskiego ugrupowania?

Kto stanie na czele rządu – tego jeszcze nie wiemy. Prezydent zapowiedział, że to będzie profesjonalista – ekonomista bez wcześniejszego doświadczenia w polityce.

Wśród kandydatów na premiera wymienia się Władysława Raszkowana, byłego zastępcę szefa Narodowego Banku Ukrainy, obecnie jeden z dyrektorów Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wzmiankuje się także Ołeksandra Honczaruka, jednego z zastępców przewodniczącego Biura Prezydenta. Rozmowy toczą się też z menedżerami państwowego Naftohazu – Andrijem Kobolewem oraz Jurijem Witrenką. Obaj dali się poznać jako skuteczni reformatorzy.

Prawdopodobnie prezydent Zełenski ma też innych kandydatów, których nazwiska nie pojawiają się w mediach.

Jednak jest za wcześnie, by stwierdzić, kto zostanie premierem. Od inauguracyjnego posiedzenia parlamentu – a odbędzie się ono najprawdopodobniej pod koniec sierpnia, Wołodymyr Zełenski sugerował 24 sierpnia, czyli Dzień Niepodległości Ukrainy – Sługa Narodu będzie miał miesiąc na sformowanie większości parlamentarnej, a następnie wysunięcie kandydatury nowego szefa rządu. Zatem rząd powstanie najwcześniej na przełomie sierpnia i września.

Czy można coś już wnioskować na temat zmian w polityce ukraińskiej, potencjalnych priorytetów Wołodymyra Zełenskiego, czy zagrożeń?

Dojdzie zapewne do przesunięcia pewnych akcentów. Były prezydent Petro Poroszenko poświęcał wiele czasu polityce zagranicznej, natomiast prezydent Zełenski skupia się na polityce wewnętrznej. Mimo, że na Ukrainie istnieje system parlamentarno-prezydencki, z silną rolą rządu, to nie ma wątpliwości, że realnym centrum decyzyjnym będzie właśnie biuro prezydenta przy ulicy Bankowej.

Zapewne możemy spodziewać się na początku nowej kadencji parlamentu wielu aktów prawnych dotyczących szeroko pojętej demokracji bezpośredniej, co wielokrotnie zapowiadał Zełenski. Chodzi o przyjęcie nowej ustawy o referendach, wprowadzenie procedury impeachmentu prezydenta i odwołania deputowanego, może projekt ustawy o wecie ludowym.

Prawdopodobnie zostanie zniesiony immunitet parlamentarny. Dotychczas był on na Ukrainie wykorzystywany głównie do tego, aby deputowani mogli unikać odpowiedzialności karnej za korupcję. Bardzo często przedstawiciele grup biznesowych i lokalnych układów startowali do parlamentu tylko po to, by zapewnić sobie nietykalność.

Na pewno zmieni się, w zasadzie już zmienił się, styl uprawiania polityki. Zełenski chce być bliżej społeczeństwa, zachowywać się jak przeciętny obywatel.

W dłuższej perspektywie możliwe będą zmiany konstytucyjne. Prawdopodobnie nie będą dotyczyły ustroju politycznego, ale wzmocnienia praw obywatelskich, chociaż jeśli otoczenie Zełenskiego zdecyduje się rozpocząć prace nad nową konstytucją, to wówczas może dojść do dalszego wzmocnienia rządu i parlamentu kosztem instytucji prezydenta. Sługa Narodu sam nie ma większości konstytucyjnej, ale łatwo ją zdobędzie współpracując np. z partią Gołos Światosława Wakarczuka lub deputowanymi pozafrakcyjnymi.

Zapewne inna będzie też polityka wobec terytoriów okupowanych w Donbasie. Tutaj Wołodymyr Zełenski i nowy rząd postawią raczej na pragmatyczne stanowisko, może zniosą blokadę handlową Donbasu, może w jakiś spsoób ułatwią wypłacanie rent i emerytur osobom zamieszkującym te tereny. Prawdopodobnie ruszą duże projekty infrastrukturalne w strefie przyfrontowej, po stronie kontrolowanej przez rząd lub zostanie wypracowana nowa polityka informacyjna wobec terenów okupowanych.

Czy będą też zmiany w polityce zagranicznej?

Polityka zagraniczna będzie w dużej mierze kontynuacją linii Petra Poroszenki. Na pewno zostanie utrzymana współpraca z Unią Europejską i z NATO.

Z drugiej strony widać wyraźnie, że prezydent sygnalizuje coraz mocniej chęć aktywnego dialogu z Rosją. Trudno powiedzieć jaką formę miałby on przyjąć – czy będzie to wyjście poza format normandzki, próba włączenia Londynu i Waszyngtonu, czy może próba rozmów dwustronnych. Ten ostatni pomysł pojawiał się na początku kampanii, potem został wyciszony, bo spotkał się ze społeczną krytyką. Takie rozmowy byłyby bardzo ryzykowne, bo zapleczu politycznemu prezydenta brakuje doświadczenia. Lepiej byłoby, żeby Ukraina trzymała się międzynarodowych formatów. Ale mam wrażenie, że wysokie zwycięstwo Zełenskiego ośmieli go do podjęcia właśnie dwustronnych rozmów z Rosją.

Najnowszą jednak propozycją było przeprowadzenie rozmów o Krymie i Donbasie, ale w formacie rozszerzonym, z udziałem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Ten pomysł pojawił się już w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. Tylko że do tanga trzeba dwojga – nie chodzi tylko o wolę polityczną Zełenskiego, ale również o wolę polityczną prezydenta Putina, a tej wydaje mi się, że nie ma. Potrzebna jest też wola partnerów zagranicznych – Londynu i Waszyngtonu. Ta propozycja, przedstawiona podczas nagrania skierowanego do Putina, wyglądała na spontaniczną, raczej nie była konsultowana z USA i z Wielką Brytanią.

Czy widać jakieś zagrożenia dla nowej władzy?

Skład przyszłej frakcji parlamentarnej Sługi Narodu będzie na tyle zróżnicowany, że utrzymanie dyscypliny partyjnej może być trudne. W tej frakcji pojawią się konkurujące ze sobą grupy interesów, w długiej perspektywie może ona się nawet podzielić, formalnie lub nieformalnie. Jej stabilność może zostać zachwiana.

Z drugiej strony opozycja wobec Sługi Narodu będzie stosunkowo silna – silniejsza niż wynika z arytmetyki głosów. Prorosyjska Platforma Opozycyjna "Za Życie” i Europejska Solidarność byłego prezydenta Poroszenki wprowadziły do Rady Najwyższej doświadczonych deputowanych, wieloletnich polityków. Obie partie dysponują sporym zapleczem finansowym i medialnym, będą mogły wpływać na debatę publiczną, chociaż nie będą mogły zablokować decyzji parlamentu.

Pojawiają się też pewne prognozy w odniesieniu do relacji z Polską.

Zmiana władzy na Ukrainie otwiera drogę do poprawy relacji polsko-ukraińskich. Sługa Narodu nawet w swoim programie wyborczym miał zapisane dążenie do ponownego otwarcia w stosunkach z zachodnimi sąsiadami. Polska nie była wymieniona bezpośrednio, ale wiemy, że chodzi przecież o Polskę i Węgry. To relacje z tymi właśnie dwoma państwami zostały zaniedbane za prezydentury Petra Poroszenki.

Z Kijowa płyną sygnały, że nowe władze chciałyby poprawić relacje z Polską. Póki co jednak nie mają chyba pomysłu jak to osiągnąć. Znajomość sytuacji w Polsce i kwestii relacji polsko-ukraińskich to wciąż terra incognita dla otoczenia Wołodymyra Zełenskiego, wiedza na ten temat jest dość mała. Nie ma też w pobliżu prezydenta specjalistów od spraw polskich.  

To, co może okazać się ważne w relacjach polsko-ukraińskich, to fakt, że dla Zełenskiego kwestie historyczne nie są priorytetem, nie są nawet sprawą trzeciorzędną. Zełenski nie będzie zatem kładł nacisku na sprawy historii, jak robił to, zwłaszcza pod koniec swojej kadencji, Petro Poroszenko.

Istotne, że dojdzie do zmiany szefa Instytutu Pamięci Narodowej na Ukrainie. To usunie pewną toksyczność w relacjach polsko-ukraińskich. Wołodymyr Wiatrowycz to bardzo charyzmatyczna postać, sprawny organizator, ale swoim zachowaniem, często konfrontacyjną postawą, wywoływał napięcia w relacjach z Polską. W większości zresztą działał na własną rękę, chociaż władze ukraińskie na te działania przyzwalały, bo miały inne priorytety. W gruncie rzeczy kwestie historyczne na Ukrainie nie odgrywają tak ważnej roli jak w Polsce.

Wiatrowycz nie dostał się do Rady Najwyższej z listy Europejskiej Solidarności, zatem straci platformę polityczną, którą mógłby wykorzystywać do kontynuowania swojej działalności. To powinno wyjść relacjom polsko-ukraińskim na dobre.

Obóz prorosyjski tymczasem, jak pan wspomniał, będzie próbował wpływać na opinię publiczną.

Platforma Opozycyjna „Za Życie” będzie miała stosunkowo duży wpływ na debatę publiczną dzięki medialnemu imperium Wiktora Medwedczuka. Ten polityk, kum rosyjskiego prezydenta Putina, bo przypomnijmy, Putin jest ojcem chrzestnym córki Medwedczuka, jest w posiadaniu trzech, a może i czterech ukraińskich kanałów TV. Jest więc w stanie wpływać na nastroje publiczne, czy tworzyć tzw. wrzutki informacyjne.

Stanowisko tej partii w zakresie polityki zagranicznej jest w zasadzie zbieżne ze stanowiskiem władz rosyjskich. Chodzi o neutralność Ukrainy, specjalny status dla Donbasu, zniesienie sankcji wobec Rosji. Tutaj nie widać żadnych różnic. Partia otrzymała dobry wynik wyborczy, te kilkanaście procent dało jej drugą pozycję. To pokazuje, że na Ukrainie wciąż liczny jest elektorat prorosyjski. To głównie osoby zmęczone wojną, sytuacją gospodarczą. Dla nich niewielkie znaczenie ma to, że winę za sytuację w państwie ponosi w głównej mierze Rosja, która Ukrainę zaatakowała, a nie władze w Kijowie.

Część osób może też buntować się podświadomie przeciwko temu, że nie jest dostosowana dobrze do nowych warunków.

Na wschodzie i południu jest jeszcze obecny sentyment za ZSRR i rzekomymi czasami stabilności. Ostatnie pięć lat było bardzo trudnych pod względem gospodarczym, materialnym. Dla wielu perspektywa szybkiego zakończenia wojny jest zatem atrakcyjna, ale to iluzja.

Powrotu do sytuacji sprzed wojny już nie ma i nie będzie. Niemniej technologie polityczne pozwalają na manipulacje społeczeństwem.

Rosja nie dąży do zakończenia wojny.

Dąży, ale do zakończenia wojny na własnych warunkach, a zatem do kapitulacji Ukrainy. Ukraina skutecznie broni się, stąd status quo – tlący się konflikt w Donbasie, który jest obciążeniem dla Ukrainy – jest dla Rosji sytuacją do zaakceptowania.

Czy uda się pokonać problem z wpływem oligarchów na Ukrainę?

W tej kadencji parlamentu w poselskich ławach nie zasiądzie większość dotychczasowych przedstawicieli grup oligarchicznych. Dotychczas parlament to był raczej klub biznesowy niż polityczny – niektórzy żartują, że był to związek zawodowy oligarchów. Zajmowano się nie polityką, ale zarabianiem pieniędzy. Teraz oligarchowie zostali w dużej mierze pozbawieni tego instrumentu. Tylko że wkrótce zwrócą się z ofertami współpracy do nowych deputowanych, którzy szybko zorientują się, że wynagrodzenia w parlamencie są bardzo niskie i możliwe, że będą szukali okazji do znalezienia źródeł dodatkowych zysków. Czy nowi deputowani wejdą w buty swoich poprzedników – nie wiadomo.

Na pewno sama wygrana Sługi Narodu nie pozbawia jeszcze oligarchów ich wpływu na sytuację w państwie. Kontrolują media, mają kontakty w służbach specjalnych, wymiarze sprawiedliwości, innych urzędach centralnych. Odnowienie składu parlamentu może być oczywiście krokiem ku deoligarchizacji. Tylko że teraz potrzebna jest wola polityczna i cierpliwość – nie wiemy, czy nimi rzeczywiście dysponuje prezydent Wołodymyr Zełenski.

Teraz, gdy ma już pełnię władzy, otwiera się dla niego okno możliwości do zreformowania państwa. Nie ma już wymówek, zrzucenia odpowiedzialności na koalicjanta. Jeśli zmian nie będzie – to znaczy, że woli politycznej nigdy nie było. Był tylko kolejny odcinek Kwartału 95, w którym 40 mln Ukraińców zasiadło na widowni.

 ***

Z Danielem Szeligowskim z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***

Wybory parlamentarne na Ukrainie wygrała partia Sługa Narodu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, poparło ją ponad 43 procent wyborców. 
Kolejne miejsca zajęły poorosyjska Opozycyjna Platforma - Za Życie (13 procent), Batkiwszczyna (8 procent), Europejska Solidarność byłego prezydenta Petra Poroszenki (8 procent) oraz Gołos Światosława Wakarczuka (około 6 procent). Próg wyborczy wyniósł 5 procent. Jak wskazują szacunki, po uwzględnieniu danych z okręgów jednomandatowych, z których wybierana jest połowa Werchownej Rady, Sługa Narodu dostanie w parlamencie 254 miejsca, 43 przypadną Opozycyjnej Platformie - Za Życie , Batkiwszczyna dostanie 26 miejsc, 25 dostanie Europejska Solidarność, 20 Hołos, 10 inne partie, 46 kandydaci niezależni.

dad

 

 

 

 

 

 

 

Ekspert OSW: telemost to przedwyborcza prowokacja kuma Putina

09.07.2019 14:00
- Telemost wygląda na próbę rozhuśtania nastrojów na Ukrainie, w ostatnich dniach przed wyborami miał przysporzyć wyborców prorosyjskiej partii kuma Władimira Putina, Wiktora Medwedczuka  - ocenia w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Tadeusz Iwański (Ośrodek Studiów Wschodnich). Prezydent Ukrainy zareagował na tę próbę prowokacji, proponując rozmowy o Krymie i Donbasie z udziałem USA.

Po nitce do Kremla. "Etapowe" śledztwo międzynarodowe ws. zestrzelenia boeinga MH17 nad okupowanymi terytoriami Ukrainy

17.07.2019 14:34
Pięć lat temu, 17 lipca 2014 roku, boeing malezyjskich linii lotniczych MH17 został zestrzelony pociskiem z wyrzutni Buk nad terytorium kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Pocisk, który wystrzelono, należało do 53. rosyjskiej brygady przeciwlotniczej stacjonującej w Kursku. Międzynarodowe śledztwo jest w toku i tropy wiodą do Moskwy i to na same szczyty władz. Mowa jest o pierwszych zarzutach dla czterech osób.

Ekspert PISM: Boris Johnson może być premierem bardzo krótko

24.07.2019 11:30
- Nie wiadomo, jak długo Boris Johnson utrzyma się na stanowisku premiera. Wotum nieufności możliwe jest już za kilka dni, a bardzo prawdopodobne za kilka tygodni, we wrześniu – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Przemysław Biskup z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.