Raport Białoruś

”19 grudnia dla Białorusi to jak 13 grudnia dla Polski”

Ostatnia aktualizacja: 18.12.2012 22:00
19 grudnia 2010 roku to podobnie jak dla Polski dzień wprowadzenie stanu wojennego. Teraz władza na Białorusi walczy z opozycją jak z terrorystami, trzeba więc częściowo zejść do podziemia – mówi portalowi PolskieRadio.pl Źmicier Bandarenka, opozycjonista i były więzień polityczny.
Audio
Ranny podczas starć z milicją uczestnik powyborczej manifestacji na Placu Niepodległości, 19 grudnia 2010 roku w Mińsku. Protestujący zebrali się wcześniej na Placu Październikowym, by zaprotestować przeciwko przebiegowi wyborów prezydenckich
Ranny podczas starć z milicją uczestnik powyborczej manifestacji na Placu Niepodległości, 19 grudnia 2010 roku w Mińsku. Protestujący zebrali się wcześniej na Placu Październikowym, by zaprotestować przeciwko przebiegowi wyborów prezydenckichFoto: PAP/Wojciech Pacewicz

Źmicier Bandarenka, do wiosny tego roku jeden z białoruskich więźniów sumienia, uważa, że 19 grudnia to bardzo ważny dzień w historii Białorusi. - Nastrój był taki, że gdyby Aleksander Łukaszenka nie aresztował setek ludzi, następnego dnia mogłyby protestować dziesiątki tysięcy - wspomina. Ludzie byli oburzeni wstępnymi wynikami wyborów, z których wynikało, że Aleksander Łukaszenka otrzymał 80 procent głosów, a w takie rezultaty nikt nie był skłonny uwierzyć. Bandarenka brał udział w kampanii 2010 roku i w demonstracji powyborczej jako mąż zaufania kandydata Andreja Sannikaua i koordynator kampanii Europejska Białoruś. Na manifestację przyszedł z żoną i z córką. Pamięta, że demonstracja 19 grudnia 2010 roku była pokojowa, a dopiero później prowokację przeprowadziły służby specjalne i wtedy zaczęła się brutalna pacyfikacja manifestujących.

Zobacz serwis specjalny: stan wojenny >>>

Po demonstracji Źmicier Bandarenka trafił do więzienia KGB, potem został skazany w związku z udziałem w demonstracji w procesie "o organizacji masowych zamieszek" i trafił na wiele miesięcy do więzienia. W czasie odbywania wyroku przeszedł operację kręgosłupa. Wyjaśnia, że przy wcześniejszych zatrzymaniach był bity przez milicję, co zostawiło urazy.

Źmicier
Źmicier Bandarenka podczas procesu w 2011 roku, źr. Radio Swoboda

Opozycjonista zdecydował się wyjechać z Białorusi i obecnie zaczął studia podyplomowe w Polsce. Dlaczego emigrował? Bandarenka przypomniał, że Aleksander Łukaszenka groził jemu i byłemu kandydatowi Andrejowi Sannikauowi, że w ciągu dwóch godzin mogą ponownie znaleźć się za kratami. Poza tym dwie osoby skazane w 2010 roku znalazły się rzeczywiście w więzieniu po raz drugi. Dodatkowo, Łukaszenkę zdenerwowała manifestacja wsparcia dla opozycji białoruskiej ze Szwecji (szwedzki zrzut pluszaków na Białoruś), a Szwedzi jako jednego z adresatów tego poparcia wymieniali Kartę 97, portal, z którym Bandarenka jest związany.

Źmicier Bandarenka zapowiada że  na emigracji w Polsce on, jak również Andrej Sannikau, będą pracować nad nowym podejściem, strategią dla opozycji. Bandarenka mówi, że trzeba przyjrzeć się metodom, które stosowała polska "Solidarność" za czasów PRL. Zauważa analogię między nagłą zmianą na Białorusi i między końcem "karnawału Solidarności" wraz z ogłoszeniem stanu wojennego. Również na Białorusi  - 19 grudnia dla Białorusi to podobna zmiana jak 13 grudnia 1981 roku dla Polski. Teraz władze walczą z opozycją jak z terrorystami. Myślę więc, że część struktur białoruskiej opozycji musi pracować w podziemiu – zaznaczył opozycjonista.

PAP/Wojciech
PAP/Wojciech Pacewicz

Demonstracja
Demonstracja 19 grudnia 2010 w Mińsku, fot. Wojciech Pacewicz

Białoruski opozycjonista mówił,  że niezmiernie ważna jest praca polskich polityków, urzędników, dziennikarzy na rzecz Białorusi. Co jeszcze można zrobić? – Trzeba przedstawić Unii Europejskiej, że sytuacja na Białorusi jest poważna. "Łukaszyzacja” ma miejsce nie tylko na Białorusi, rządy autorytarne to także problem jej sąsiadów – powiedział Bandarenka. Przypomniał, że dyktatorzy, w Egipcie, w Tunezji, na Białorusi byli traktowani przez Unię Europejską jako swego rodzaju gwaranci stabilności, a nie inwestowano tam w ośrodki demokratyczne. I zaznaczył, że teraz gdy dyktatura upadła – a tak dzieje się wcześniej czy później - pojawiła się groźba niestabilności. Bandarenka zwrócił uwagę, że Łukaszenka ma dobre stosunki z Władimirem Putinem, prezydentem Rosji, a także z innymi dyktatorami, stąd problem ma wymiar międzynarodowy. Bandarenka dodał, że obecnie można mówić o odradzaniu się imperium radzieckiego, a pośrednio przyczynił się do tego i fakt, że Łukaszenka przez tyle lat pozostał dyktatorem, konserwując niejako jego stare tradycje.

agkm

Ze Żmicierem Bandarenką rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Więźniom Łukaszenki mówiono: jesteś towarem

Ostatnia aktualizacja: 19.09.2011 01:11
Opozycjonista białoruski Aleksander Atroszczenkau powiedział, że więźniom "mówiono otwarcie, iż są zakładnikami i towarem", który będzie wymieniany na kredyty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Bandarenka uwolniony. "Chcę, by mój kraj był wolny”

Ostatnia aktualizacja: 15.04.2012 14:00
- Będę kontynuował swoją społeczną działalność. Chcę, żeby mój kraj stał się wolny, żeby był europejski – powiedział białoruski opozycjonista Źmicier Bandarenka kilka godzin po wyjściu z kolonii karnej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ambasadorowie Unii złożyli życzenia Bialackiemu

Ostatnia aktualizacja: 25.09.2012 21:00
Ambasadorowie państw Unii Europejskiej akredytowani na Białorusi, w tym ambasador Polski Leszek Szerepka, wysłali życzenia urodzinowe dla Alesia Bialackiego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Aleś Bialacki otrzymał "polskiego Nobla"

Ostatnia aktualizacja: 29.09.2012 16:00
W Dworze Artusa w Gdańsku odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody Lecha Wałęsy białoruskiemu opozycjoniście Alesiowi Bialackiemu.
rozwiń zwiń