Polacy na stepach Kazachstanu

Ostatnia aktualizacja: 02.05.2024 16:00
W Źródłach z okazji Dnia Polonii i Polaków za granicą przypomnimy Państwu reportaż Elżbiety Strzeleckiej oraz Piotra Kędziorka, który powstał po podróży do Polaków zamieszkujących w Kazachstanie w roku 1995.
Audio
Polacy w Kazachstanie wraz z Elżbietą Strzelecką i Piotrem Kędziorkiem
Polacy w Kazachstanie wraz z Elżbietą Strzelecką i Piotrem KędziorkiemFoto: mat. archiwalne

Polacy po wielu latach emigranci i przesiedleń wciąż mieszkają w północnej i najbardziej surowej części tego wielkiego kraju. Źródła podają ze pierwsi Polacy dotarli na kazachskie stepy już XIII wieku. Pierwsze deportacje XIX wieczne to polscy rewolucjoniści, zesłańcy polityczni, uczestnicy narodowego wyzwoleńczego ruchu w Polsce w 1863. Warto dodać, że przebywający na zsyłce zajmowali się m.in.: historią, etnografią, badaniem przyrody; organizowali działalność kulturalno-oświatową, wydawniczą i leczniczo-profilaktyczną.

Żytomierz i ziemie wokół niego zostały odcięte od Polski podczas drugiego rozbioru. Kolejne masowe przesiedlenia Polaków z regionów graniczących z Polską nastąpiły w 1935 i 1936 roku. Deportowano wówczas 15 tys. rodzin polskich i niemieckich, których liczebność szacuje się łącznie na 45 tys. a wg innych źródeł nawet ponad 70 tysięcy osób. Wszyscy deportowani mieli być skierowani do obwodu karagandyjskiego i osiedleni w specjalnych osiedlach NKWD (specposiołkach).

Bohaterami opowieści są: Albert Lewkowski, prezes Związku Polaków w Kazachstanie, Maria Hańba z Kamyszynki także Rozalia Guzowska oraz mieszkańcy wsi Aktiabr.

Podczas miesięcznego pobytu w Kazachstanie badacze odwiedzili największe skupiska Polaków w tym kraju (m.in. obwody akmoliński, karagandyjski i ałmacki). Celem było zebranie przejawów kultury tradycyjnej, niematerialnego dziedzictwa, jednak wielu z rozmówców najbardziej chciało się podzielić swoją osobistą historią związaną z deportacją do Kazachstanu.

Wyjazdowi do tego kraju towarzyszył niepokój związany z niepewnością, co zastanie ich na miejscu. Nieznane krajobrazy, nieznana kultura, nieznani ludzie wzmagały poczucie obcości. Wkrótce Polacy dostosowali się do nowych warunków życia, a ich urodzeni w Kazachstanie potomkowie traktowali kraj jak swoją ojczyznę. Poczucie inności powróciło, gdy po 60 latach od zsyłki (1991) rozpadł się Związek Radziecki, a Kazachstan odzyskał niepodległość. Po przeszło pół wieku dominowaniu kraju przez wielonarodowościową ludność rosyjskojęzyczną, stawał się on prawowitą ojczyzną Kazachów.

- Przyjechałem do Kazachstanu razem z rodziną, z ojcem, matką, braćmi. To było w 1936 roku, jeszcze z Ukrainy. W nocy przyszli, „puk-puk” w okna, stał radziecki aktywista i człowiek z NKWD. Mówią, że rodzina przeznaczona do przesiedlenia z Ukrainy. A dokąd? Nie powiedzieli. Pamiętam światła w oknach w nocy. To tu, to tam. Płacz kobiet – wspominał Albert Lewkowski, prezes Związku Polaków w Kazachstanie. – Pamiętam, jak przejeżdżaliśmy przez uralskie góry. Był tam jakiś przystanek. Wszyscy wyszli. Kobiety z nów zaczęły płakać, patrząc na te wysokie góry.

Losy Polaków wywiezionych do Kazachstanu były różne. Niektórych zwieziono na pusty step, z wbitym gdzieś palem dla oznaczenia miejsca, w którym ma być osada. Tak stało się z Marią Gańdą.

- Ja w Ukrainie żyłam, tu się nie rodziłam. A już prędko sto lat będę miała – Maria Hańba uśmiechała się przy tych słowach. – Troje dzieci przywiozła. I nie chcę się rozpowiadać, jak ja przyjechałam. Pustynia była. Chatów nie było. Wicie, tylko trzy baraki takie. Zgruzili nas tam i tak się w kupie żyło. Przywieźli nas maszyną, zlazła ja z tymi dzieciakami w barak ten. Stałam w tym mieszkaniu i patrzę: i światła nie ma, i nic. Przybiegli tacy z maszyny i pytają „szto wam nada?”. Co mnie nada? Ani usiąść, ani położyć się… „Szto wam prinesti?”, ano, mówię przynieś coś, żeby dzieci położyć spać. Pościeliłam im, te dzieciaki położyli się i śpią. I ja sama przytuliła się i śpię. Daleka droga była, dwa tygodnie z połowinu jechali. Położyłam się i śpię. Sama nie jadłam i dzieci nie jedli. Rano wstałam, Marko Boska, słońce było takie jak dzisiaj i wiatr był taki, gorąco…

Inni przesiedleńcy, jak w przypadku wsi Aktiabr, trafili do wiosek zamieszkałych już przez Kazachów.

- Trzynaście doby my jechali. A później przywieźli tutaj. Kozaków zabierali w drugie chaty, a nas tutaj. Każdemu dali dwa bochenki chleba, dewo, światło. I już my tak przezimowali. A na wiosnę odmierzyli nam po 50 setek ziemi i „strójcie się, budujcie, żyjcie”. To już sobie coś postroili. A później wojna wzięła się. Czyjeś męże powracali, czyjeś nie. Mój nie wrócił – opowiadała mieszanka wsi Aktiabr, Rozalia Guzowska.

 

ZOBACZ WIĘCEJ:

Polki w Kazachstanie, 1998 Polki w Kazachstanie, 1995

W audycji zabrzmiały także nowe nagrania zespołu Cabra z Hiszpanii z płyty „Vol. 1” oraz Suonno D’Ajere z Włoch, płyta „Nun v’annammurate”.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadził: Kuba Borysiak

Materiał: Elżbieta Strzelecka, Piotr Kędziorek

Data emisji: 2.05.2024

Godzina emisji: 15.15

Czytaj także

Polacy w Kazachstanie. "Identyfikacja polskości i katolicyzmu jest silna"

Ostatnia aktualizacja: 02.05.2021 13:00
- Polacy na zesłaniu nie zawsze zachowali język polski czy polskie obyczaje, natomiast silnie utożsamiają się z religią katolicką. Są sytuacje, że spotykam kogoś, kto mówi "jestem katolikiem, bo jestem Polakiem”" - mówił w Dwójce ks. Tomasz Bartczak, proboszcz stołecznej parafii katolickiej w Nur-Sułtan.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pamięć zaklęta w przedmiocie. O filmie „Artefakty z szafy...”

Ostatnia aktualizacja: 24.09.2022 19:00
Antropologia rzeczy nierzadko jest związana z pamięcią, a mikroświaty odwołują się do makro historii. 18 września 2022 rozdano nagrody „Wydarzenie Historyczne Roku 2021”. Honorowy prezes Związku Polaków w Kazachstanie, Oleg Czerwiński został nagrodzony za film „Artefakty z szafy. Historia moich przodków zaklęta w przedmioty”.
rozwiń zwiń