Kultura

Anioły, infantki i cała reszta

Ostatnia aktualizacja: 23.06.2008 09:11
Na wystawę „Anioły, infantki i cała reszta” składają się wspaniałe grafiki oraz wysmakowane, metaforyczne obrazy.

W krakowskiej Galerii Grodzka trwa wystawa Miry Skoczek-Wojnickiej. Na wystawę „Anioły, infantki i cała reszta” składają się wspaniałe grafiki oraz wysmakowane, metaforyczne obrazy. Artystka opowiedziała Polskiemu Radiu o swoich inspiracjach i planach. Rozmawiała Agnieszka Labisko.

Tajemnica „Las Meninas” Velázqueza fascynowała wielu malarzy. Ten niezwykły obraz zainspirował m.in. Lucę Giordano, Goyę czy Picassa. Niedawno powstał nawet projekt wideo „89 seconds in Alcazar” Eve Sussman, oparty na jego motywach. A jakie są dzieje Pani fascynacji Velázquezem?

MW: Chciałabym, oprócz wszystkich wymienionych znakomitych nazwisk, jeszcze zwrócić uwagę na naszego polskiego artystę. I to takiego, po którym chyba najmniej można by się spodziewać fascynacji Velazquezem. Mam na myśli Tadeusza Kantora z jego świetnymi rysunkami, z których jeden szczególnie utkwił mi w pamięci. To „Kolejne wejście Infantki do mojej pracowni”, gdzie pojawia się tylko jedna z postaci z „Las Meninas” czyli sama infantka Małgorzata. Planuję nawet zrobienie wystawy, może za jakieś dwa lata, „z 13 wejściami Infantki do mojej pracowni”, parafrazując tytuł z Kantora. 

Wracając do fascynacji Velazquezem, nie tylko „Las Meninas” mnie urzekły, ale nawet bardziej portret infantki Małgorzaty w niebieskiej sukni, który miałam okazję po raz pierwszy zobaczyć w Kunsthistorisches Museum w Wiedniu, bodaj w 2000 roku. I jak opowiadałam na otwarciu wystawy „Anioły, infantki i cała reszta”, ten obraz zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Spędziłam przed nim chyba z dwie godziny, oglądając go z każdej możliwej strony i odległości. Przy bardzo bliskim podejściu do obrazu, prawie na granicy zabezpieczeń i wyjącego alarmu, widziałam na nim tylko i wyłącznie grę form abstrakcyjnych, romby, trójkąty, kwadraty i prostokąty, w przepięknie malowanych niuansach błękitu. A z kolei przy oglądaniu go z większej odległości, znowu stawał się cudnie namalowanym realistycznym portretem.

Motyw infantki Małgorzaty, właśnie od 2000 roku, stale mi towarzyszy. Powstało kilka obrazów z tym w różny sposób traktowanym motywem. Większości już nie posiadam, ale mam nadzieję, że inni mogą się nimi cieszyć i są dla nich ważne tak samo, jak były dla mnie. Nie jest to zatem zamknięty temat, a nawet sama jestem ciekawa co za dwa lata z tego wyniknie? Tym bardziej, że cała scena z „Las Meninas” Velázqueza jest według mnie absolutnie doskonała, pełna podtekstów i motywów, nie mówiąc już o formie i kompozycji.

Na Pani aktualnej wystawie pojawiają się też anioły. Mówi się, że one upodobały sobie Kraków, bo dobrze się tam czują. Na Pani obrazach goszczą też anioły gdańskie, jest też anioł z Garbarki i z Zaborka... Te anioły mają różne osobowości, wyrażają różne nastroje. Jaka jest ich historia?

MW: Sądzę, że rzeczywiście anioły upodobały sobie Kraków, ale jak się okazało na wystawie nie znalazł się żaden „krakowski anioł”, taki wyraźnie zaznaczony, opisany jak „Anioł gdański” czy „Łódka, ryba i anioł”, gdzie widoczne są źródła. Powstał natomiast obraz pt. „Miasto aniołów” i w związku z tym tematu aniołów również nie zamknęłam.

Przygoda z aniołami zaczęła się w Gdańsku, gdzie dwa lata temu byłam na plenerze, zorganizowanym w znakomity sposób przez Galerię Klucznik z Gdańska. Wtedy to zobaczyłam w Bazylice Mariackiej anioły z dawnego ołtarza, ocalałe po pożarze bazyliki, a więc nie już takie doskonałe. Pełne przepychu i złoceń, ale jednocześnie uszkodzone i tym samym bardziej dramatyczne. Potem doszłam do wniosku, że nie tylko „zewnętrzność”, forma aniołów mnie pociąga, ale pomyślałam o motywie trochę z przymrużeniem oka ( „Anioł Zaborka z dredami” czy „Prowincjonalny anioł”), ale i trochę bardziej głęboko i stąd „Anioł Grabarki”, świętej góry Grabarki, którą mogłam zobaczyć w zeszłym roku na plenerze w Zaborku, małej malowniczej miejscowości niedaleko Białej Podlaskiej.

Potem trochę tak sobie na przekór namalowałam obraz „Anioł to podstawa” (zresztą mój ulubiony na tej wystawie). Bawię się abstrakcyjnością skojarzeń w obrazie „Przecież one nie potrafią grać”, przedstawiającym coś na kształt minikoncertu na dwa anioły, czy w „Koncercie kameralnym II”, na którym jest fragment anioła, a raczej kawałek torsu z trzymanym w ręce czymś przypominającym smyczek z violi da gamba, grający w czasie, w próżni, bezdźwięcznie…
Planuję też serię, choć może to przesada, że serię, ale kilka obrazów z tzw. wyposażeniem dla „aniołów białych i czarnych”. Zobaczymy co z tego wyniknie.

W Pani obrazach nie brakuje nawiązań do tradycji, jest pewnego rodzaju polemika z własną twórczością. Na jednym z obrazów z aktualnej wystawy pojawiają się także „gadżety codzienności”. One też bywają inspiracją czy raczej przeszkadzają?

MW: Gadżety codzienności… hm, myślę że trochę przeszkadzają. Bywają niezbędne, jak kawa, komórka czy papierosy. Natomiast papierowa łódeczka składana przeze mnie codziennie z różnych fragmentów, skrawków papieru – jak rachunek z knajpki, sreberko z papierosów czy kawałek koperty - jest dla mnie czymś więcej niż zwykłym gadżetem. Jest namiastką marzeń o podróżach, zmianach miejsc, to taka odrobina magii w życiu codziennym…

Pani jest bardzo wszechstronna w swojej twórczości. Czy malarstwo jest Pani tak samo bliskie jak grafika, czy któraś z tych sztuk ma pierwszeństwo? Czy może jest tak, że pewne tematy, nastroje lepiej wyraża określona technika, kolory?

MW: Myślę o sobie raczej jako o grafiku, takie mam wykształcenie. Jestem po krakowskiej ASP, po wydziale grafiki (pracowni wklęsłodruku i litografii). Całe lata robiłam tylko grafiki, sporadycznie malując. Obecnie te proporcje trochę się odwróciły. Niestety oraz trudniej przychodzi mi zrobienie grafik, ze względu na ograniczenia czasowe i miejsca. Nie zamierzam jednak zarzucić grafiki, gdyż nawet w obrazach myślę jak grafik. A kiedy już całkiem nie mam czasu na zrobienie pełnoformatowej grafiki, to chociaż fragment wytrawionej blachy miedzianej wklejam w obraz, wcale jej nie drukując, tak trochę rozrzutnie…

Myślę jednak o powrocie do pracowni graficznej przy ZPAP, aby zrealizować cykl grafik związanych z podróżowaniem. Niestety to trochę potrwa, może uda się to zorganizować późną jesienią lub zimą, gdyż w tym roku czeka mnie kilka typowo malarskich wyjazdów, ponieważ zostałam zaproszona na kilka plenerów.

 

''Mira Wojnicka, Dom pełen myśli, 2008, akwatinta

Mira Skoczek-Wojnicka - ukończyła studia na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie (dyplom w 1984 r. w pracowni wklęsłodruku i litografii) oraz studia podyplomowe z zakresu konserwacji architektury na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się nie tylko grafiką, ale także rysunkiem, malarstwem i projektowaniem graficznym. Jej twórczość była wielokrotnie nagradzana, zdobyła m.in. nagrodę "Złota Rama" w Krakowie w konkursie "Mały obraz" (2000, 2007), II nagrodę na XX Premio Firenze za grafikę (2002) i I nagrodę na XXV Premio Firenze (2007) we Florencji. W 2006 r. została finalistką 12. Międzynarodowego Biennale Grafiki i Rysunku na Tajwanie.

Najnowszą wystawę malarstwa i grafiki Miry Skoczek-Wojnickiej, zatytułowaną „Anioły, infantki i cała reszta” można oglądać przez cały czerwiec w krakowskiej Galerii Sztuki Grodzka (ul. Grodzka 42).

Zobacz też: Impresje francuskie

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Remont Muzeum Picassa

Ostatnia aktualizacja: 24.08.2009 10:02
Paryskie Muzeum Picassa zostało zamknięte na ponad dwa lata z powodu generalnego remontu. W niedzielę, w ostatni dzień przed jego zamknięciem, zbiory muzeum można było obejrzeć bezpłatnie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Byk w Elektrowni

Ostatnia aktualizacja: 06.08.2009 10:28
Z inicjatywy Andrzeja Wajdy w Radomiu działa Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia". Tym razem dla swych zwiedzajcąych przygotowało wystawę plakatów Franciszka Starowieyskiego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Świat w obiektywie kobiet

Ostatnia aktualizacja: 16.04.2008 09:14
Na tę wystawę musieliśmy się kiedyś doczekać. Po kilku latach zbierania materiałów udało się - zapomniane, polskie fotografki zostały odkryte na nowo. Wszystko to dzięki wystawie "Dokumentalistki - polskie fotografki XX wieku", którą do 18 maja oglądać można w warszawskiej Zachęcie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Artysta zbyt kontrowersyjny

Ostatnia aktualizacja: 01.12.2009 11:20
"Zbigniew Libera. Prace 1982-2008" pod takim tytułem warszawska Zachęta przygotowała pierwszą w Polsce, drugą na świecie, retrospektywną wystawę prac czołowego artysty polskiej sztuki krytycznej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Panny do interpretacji

Ostatnia aktualizacja: 23.02.2010 10:48
"Panny dworskie" Diego Velázqueza to obraz uznany przez historyków sztuki za jedno z najważniejszych dzieł w całej historii sztuki. Został namalowany w 1656 roku, obecnie przechowywany i eksponowany jest w madryckim Muzeum Prado.
rozwiń zwiń