Raport Białoruś

"Archiwa postsowieckie muszą zostać otwarte"

Ostatnia aktualizacja: 21.09.2012 22:28
Otwarcie cmentarza w Bykowni to wydarzenie ważne dla Polaków i Ukraińców, ale nie kończy sprawy upamiętnienia ofiar zbrodni katyńskiej - zauważa historyk i politolog prof. Wojciech Materski.
Kijów, Ukraina, 21.09.2012. Msza święta podczas uroczystości otwarcia cmentarza wojennego w Kijowie-Bykowni
Kijów, Ukraina, 21.09.2012. Msza święta podczas uroczystości otwarcia cmentarza wojennego w Kijowie-BykowniFoto: PAP/Paweł Supernak

W piątek, z udziałem prezydentów Polski i Ukrainy został uroczyście otwarty cmentarz w Bykowni. Nekropolia ta jest czwartym cmentarzem katyńskim, po otwartych w 2000 r. cmentarzach w Lesie Katyńskim, Miednoje i Charkowie. W Bykowni pochowano 3435 polskich obywateli - ofiary zbrodni katyńskiej z tzw. listy ukraińskiej - którzy, tak jak jeńcy obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, zginęli w 1940 r. z rozkazu sowieckiego politbiura.

Historyk prof. Wojciech Materski zauważa, że kwestia upamiętnienia ofiar nie jest jeszcze zamknięta. - Z całą pewnością otwarcie cmentarza w Bykowni nie kończy sprawy godnego upamiętnienia ofiar zbrodni katyńskiej, jako że miała ona dwie odsłony: obozów Kozielska, Starobielska i więźniów z tzw. zachodniej Ukrainy i Białorusi, czyli ziem polskich anektowanych przez sowietów. Ten cmentarz w Bykowni jest czwartym z kolei; brakuje jeszcze piątego, na Białorusi - powiedział.

Podkreślił, że cmentarz w Bykowni ma inny charakter niż pozostałe dotychczas otwarte nekropolie. - Tam znane są dokładne personalia i liczba pochowanych ofiar - ona może być w jakimś stopniu niedokładna, ale ten stopień niedokładności jest niewielki - powiedział. 
Cmentarz w Bykowni - jak zaznaczył Materski - jest w przeciwieństwie do trzech wcześniej powstałych cmentarzem symbolicznym, bo nie wiemy, kto dokładnie tam spoczywa. - Przecież tylko jedna osoba została tam udowodniona bezspornie - to jest sierżant Naglik (...). Reszta tak naprawdę jest nieznana - zaznaczył.

Materski zgodził się ze słowami prezydenta Bronisława Komorowskiego, że potrzebne jest "znalezienie, udokumentowanie i upamiętnienie wszystkich ofiar, także z tzw. listy białoruskiej" i utworzenie piątego cmentarza wojennego w Kuropatach koło Mińska.

- Robimy wszystko, co możliwe, by godnie zamknąć tę sprawę, by zbrodnia katyńska nie rzutowała tak dojmująco na sprawy polityczne i społeczeństwa Polski i Ukrainy dnia dzisiejszego. Archiwa postsowieckie muszą zostać w pełni, całkowicie otwarte, musimy wiedzieć jednoznacznie, gdzie chowano więźniów. Niemożliwe by ponad 7 tys. osób zostało pochowanych i by nie było na to śladów w dokumentacji - one na pewno są. Z pewnych względów, nie chcę tu spekulować, do dzisiaj nam tych informacji nie udzielono. Dopiero, gdy je dostaniemy, będziemy wiedzieć, kogo pochowaliśmy i kto leży w Bykowni - jak wielką liczbę ofiar i kogo konkretnie - można mówić o upamiętnieniu - powiedział Materski.

PAP/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś 

Serwis specjalny- Katyń>>>

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

200 tysięcy bezimiennych ofiar Stalina w Kuropatach

Ostatnia aktualizacja: 02.11.2011 14:00
Lawon Barszczeuski: za rządów Aleksandra Łukaszenki postawiono kilka pomników Stalina na Białorusi, ale nie wybudowano memoriału w Kuropatach.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Łukaszenka zaprzecza Katyniowi

Ostatnia aktualizacja: 23.12.2011 18:45
Na terytorium Białorusi radzieckie NKWD nie rozstrzelało w 1940 roku ani jednego Polaka - oświadczył Aleksander Łukaszenka. Tymczasem w grobach w Kuropatach znaleziono dowody, że spoczywają tam Polacy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

W Kuropatach na Białorusi "konieczna jest ekshumacja"

Ostatnia aktualizacja: 08.01.2012 18:05
- By móc ustalić miejsce szczątków ofiar zbrodni katyńskiej na Białorusi konieczne jest odnalezienie tzw. białoruskiej listy katyńskiej i przeprowadzenie ekshumacji - podkreślają historycy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Historyk: białoruska lista katyńska jest dłuższa

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2012 18:05
Z ustaleń białoruskiego historyka Igora Kuzniecowa wynika, że z rąk NKWD, w różnych miejscach Białorusi, w latach 1940-1941 zginęło co najmniej 8,5 tys. polskich oficerów – pisze „Nasz Dziennik”.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Władze Białorusi: białoruska lista katyńska nie istnieje

Ostatnia aktualizacja: 22.05.2012 19:00
Minister sprawiedliwości Białorusi Władimir Adamuszko oficjalnie zaprzeczył istnieniu białoruskiej listy katyńskiej. Powtórzył niezgodną z faktami historycznymi tezę, że na Białorusi nie rozstrzeliwano polskich oficerów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

MSZ: nadal poszukujemy listy białoruskiej

Ostatnia aktualizacja: 23.05.2012 17:40
Polska będzie kontynuowała działania na rzecz odnalezienia listy polskich ofiar zamordowanych na terenie Białoruskiej SRR – informuje MSZ w reakcji na oświadczenia ministra sprawiedliwości Białorusi.
rozwiń zwiń