Historia

"Akademia pana Kleksa". Jan Brzechwa i historie podszyte grozą

Ostatnia aktualizacja: 05.01.2024 05:58
– Utwory dla dzieci tylko wtedy są dobre, jeśli dorośli też mają chęć je czytać – mówił Jan Brzechwa w Polskim Radiu w 1962 roku. Czy "Akademia pana Kleksa", najsłynniejsza książka tego pisarza, należy do dzieł przeznaczonych zarówno dla młodych odbiorców, jak i właśnie dla dorosłych? Najnowsza adaptacja filmowa "Akademii" jest dobrą okazją, by przyjrzeć się tej przedziwnej bajce.
Fragm. rysunku z wystawy Laboratorium Pana Kleksa w gdańskim Centrum Hewelianum, maj 2014 r.
Fragm. rysunku z wystawy "Laboratorium Pana Kleksa" w gdańskim Centrum Hewelianum, maj 2014 r.Foto: PAP/Adam Warżawa

Witajcie w naszej bajce

(…).

Tu wszystko jest możliwe.

(fragm. jednej z piosenek z filmu "Akademia pana Kleksa" w reż. Krzysztofa Gradowskiego)

Furtki do innych opowieści

Czytelnik wydanej w 1946 roku "Akademii pana Kleksa" od początku wiedział, że znajduje się w krainie fantastycznej i bajkowej. Główny bohater tej opowieści, 12-letni Adam Niezgódka, przebywał w miejscu nienależącym do "powszedniej rzeczywistości". Wcześniej Adaś miał, jak przyznawał, wieczne kłopoty: w domu i w szkole. Ale to już przeszłość.

Teraz był jednym z uczniów Akademii prowadzonej przez niezwykłego profesora. Znalazł się za tajemniczy murem, który otaczał budynek Akademii (położonej, a jakże, przy ulicy Czekoladowej), a który odgradzał świat realny od fantastycznego. Albo, w innej perspektywie, wytaczał granicę jednej z bajek. Bo w świecie pana Kleksa bajki funkcjonowały niczym osobne krainy na rozległym kontynencie wyobraźni – we wspomnianym murze istniały żelazne furtki, przez które można było się dostać do innych bajek. Pewnego razu przecież pan Kleks poprosił Adasia, by ten udał się po zapałki do świata "Dziewczynki z zapałkami". Chłopiec spotkał tam nawet autora tej słynnej baśni: samego pana Andersena.


Posłuchaj
07:28 Jan Brzechwa życiorys Dobry wieczór poeto 1962.mp3 Jan Brzechwa o swoim życiu i swojej twórczości w rozmowie z Jerzym Skokowskim w audycji "Dobry wieczór, poeto" (PR, 29.12.1962)

 

Magister sztuk zmyślonych

Bajkowy, skierowany do młodego czytelnika, charakter "Akademii pana Kleksa" tworzył przede wszystkim tytułowy bohater. Ambroży Kleks, bo tak nazywał się ów mistrz Akademii, należał bowiem do rozległego i zróżnicowanego zbioru literackich postaci określanych mianem "czarodziejów".

Bardzo szczególnych czarodziejów.

Ambroży Kleks był uczniem chińskiego mędrca doktora Paj-Chi-Wo, którego poznał w dalekim Pekinie. Najpewniej to od swojego mistrza Kleks – magister sztuk zmyślonych, doktor filozofii, chemii i medycyny – nauczył się magicznych i cudownych umiejętności. A potrafił on między innymi zamieniać kolorowe szkiełka w potrawy, zwiększać i zmniejszać (za pomocą czarodziejskiej pompki) przedmioty, unosić się w powietrzu, "leczyć" zniszczone sprzęty, a nawet: ożywić człekopodobną lalkę.

Jakby tego było mało, pan Kleks umiał na przykład zebrać z lusterek stojących przy łóżkach uczniów ich sny – z tych dobrych i pięknych wytłaczał kolorowe pastylki służące następnie jako środek pomagający śnić coraz barwniej i coraz przyjemniej. Pan Kleks – kolejny element bajkowości wyczarowanego przez Brzechwę świata - przyjaźnił się również ze szpakiem Mateuszem (w istocie zamienionym w ptaka księciem)

W ogóle cała postać Kleksa – pana z długą brodą i rozwichrzonymi włosami, chodzącego w szerokich spodniach, długim czerwonym surducie, cytrynowej kamizelce, z aksamitną kokardą, z niezliczoną liczbą kieszeni poukrywanych w tym osobliwym stroju, a kryjących różne cudowności – emanowała czymś bajkowym. Jeśli dodać do tego "wywrotowy" sposób, w jaki prowadził on swoją placówkę oświatową (to "szkoła na opak": z zabawą, rozwijaniem wyobraźni, daleka od ocen i sztywnych programów nauczania) – nie ma co się dziwić, że świat "Akademii pana Kleksa" fascynował młodych czytelników.

Ale świat ten nie był niewinny. Kryła się w nim, być może widoczna jedynie dla starszego odbiorcy, wizja czegoś, co mogło niepokoić, dawać do myślenia. Zwłaszcza jeśli ów starszy odbiorca uświadamiał sobie, kiedy "Akademia pana Kleksa" powstała.

***

"Akademia pana Kleksa" w reż. Macieja Kawulskiego (premiera: 5 stycznia br.) to uwspółcześniona wersja bajki Brzechwy, przemawiająca swoją treścią i formą do najmłodszych, ale i wchodząca w dialog ze starszymi widzami.

***

Ożywione zło i rozpad świata

Pan Kleks, mimo że jak mówił Adaś Niezgódka "potrafi wszystko", miał swoje ograniczenia. I swoje tajemnice.

Każdej nocy profesor zmniejszał się tak, że stawał się "mały jak niemowlę". Tracił przy tym włosy, wąsy i brodę. O świcie, dzięki cudownej pompce powiększającej, odzyskiwał swoje rozmiary. Ale ta "bajkowa właściwość" budziła przerażenie nawet w Adasiu: kiedyś przypadkowo znalazł on swojego mistrza na dnie szklanki.

Nocna przemiana była nawet głębsza: uczony tracił również pamięć i tylko wypity rano "zielony płyn" sprawiał, że pamięć powracała. Pewnego razu, kiedy magicznego płynu zabrakło, pan Kleks nie rozpoznawał nikogo. Chodził po Akademii zagubiony i myślał, że – co było tyleż groteskowe, co niepokojące - "jest kurą".

Ten rytm "odwróconego czasu", egzystencji między żywotnością dnia i nocną zatratą został zachwiany przez groźne wydarzenia, które miały miejsce w Akademii. Golarz Filip, od którego Kleks był w jakimś sposób zależy (fryzjer dostarczał uczonemu piegi – źródło witalności), zażądał, by profesor przyjął do Akademii swoich dwóch synów. Jednym z nich, jak się miało okazać, był Alojzy – lalka łudząco przypominająca człowieka.

Pan Kleks ożywił Alojzego, ten zaś stopniowo doprowadził do rozpadu bajkowego świata Akademii. Był źródłem destrukcji (wśród uczniów, w codziennym życiu szkoły), na koniec zaś zniszczył bezcenne źródło tajemnej wiedzy, tabliczki, które Kleksowi podarował doktor Paj-Chi-Wo.

Wraz z pogarszaniem się atmosfery w Akademii, wraz z rosnącym napięciem między golarzem Filipem a Kleksem – świat wyczarowany przez Brzechwę począł się kruszyć, kurczyć i znikać. Dosłownie.

Pan Kleks zaczął się zmniejszać, nie odzyskiwał już swoich "dziennych" rozmiarów. Zatracał swoje czarodziejskie umiejętności – nawet jego przepastne kieszenie, jak zauważył Adaś Niezgódka, zaczęły zarastać. Również cała Akademia traciła, wraz ze swoim patronem, żywotność. "Gmach skurczył się nieco, pokoje zrobiły się niższe, meble i sprzęty zmniejszyły się, a łóżka stały się krótsze. Park, który dotąd przypominał rozległą puszczę, zmalał i przerzedził się (…)".

"Akademia pana Kleksa" nie skończyła się happy endem. Chyba że za taki uznamy ostatnią scenę, w której Adaś wraca (?) do realnego świata, pan Kleks przemienia się w guzik, a w gabinecie pełnym ustawionych na półkach bajek spotyka "wytwornego pana w wieku lat czterdziestu, o włosach przyprószonych lekką siwizną". Ten pan przedstawia się jako autor opowieści o panu Kleksie.

"Bajka zawsze jest tylko bajką, mój chłopcze", mówi pisarz do chłopca.

***

Sanah: "Jestem twoją bajką". Nowa wersja piosenki z "Akademii pana Kleksa" promująca film w reż. Macieja Kawulskiego (premiera: 5 stycznia)

***

Wielka historia wkracza do Akademii

Ta ciemna strona "Akademii pana Kleksa" była dla wielu badaczy czymś więcej niż tylko typową baśniową "przeciwwagą dobrą". Przeciwwagą, którą dobro koniec końców zwycięża.

Ku takiemu odczytaniu skłaniały przede wszystkim konteksty historyczne i biograficzne, związane z samym pisarzem.

Jan Brzechwa ze względu na swoje żydowskie pochodzenie był podczas II wojny narażony ze strony Niemców na śmiertelne niebezpieczeństwo. Uniknął Zagłady, po 1939 ukrywał się początkowo pod Krakowem, potem pod Warszawą. Następnie wrócił do stolicy, pracował – wciąż skrywając swoją prawdziwą tożsamość - w gospodarstwie rolnym na warszawskim Służewcu.

W tym właśnie czasie, w pierwszych latach okupacji, napisał "Akademię pana Kleksa".

– W książce tej da się przy pewnym kluczu interpretacyjnym dostrzec moment historyczny, w którym ona powstała – mówił w Polskim Radiu Mariusz Urbanek, autor biografii Jana Brzechwy. – Choćby to, że zło (golarz Filip ze swoją lalką – przyp. red.) wkracza do Akademii dokładnie pierwszego września, i to nie jest początek roku szkolnego. Z jakiegoś powodu tej daty Brzechwa użył. Ale z drugiej strony pisano, że Brzechwa próbował w swoich powieściach zrobić to, co stary doktor Janusz Korczak w swoim sierocińcu. Zbudować rzeczywistość wolną od zła.

Do tej interpretacji można dodać jeszcze jeden ukryty biograficzno-językowy trop: plamę na papierze po atramencie w dawnej polszczyźnie zwano "żydem".


Posłuchaj
58:12 brzechwa nie dla dzieci___v2013003508_tr_0-0_66608e71[00].mp3 O Janie Brzechwie mówią znawcy życia i twórczości poety: Joanna Papuzińska i Mariusz Urbanek. Audycja Hanny Marii Gizy z cyklu "Klub ludzi ciekawych wszystkiego" (PR, 1.06.2013)

 

***

Czytaj także:

***

– Pisałem rozmaite utwory, ale po wojnie przyczepiono mi etykietę, że jestem bajkopisarzem, autorem dla dzieci. I nie ma sposobu, żebym z tego rewiru zaklętego się wydostał – mówił, nie bez żalu, Jan Brzechwa w Polskim Radiu w 1962 roku.

Jak dodawał jednak, on sam nie uznaje sztywnego podziału na literaturę dla dzieci i literaturę dla dorosłych. – Uważam, że utwory dla dzieci tylko wtedy są dobre, jeśli dorośli też mają chęć je czytać – podkreślał pisarz.

Być może w "Akademii pana Kleksa" wpisane zostało to pragnienie czytelniczej uniwersalności.

Bo opowieść ta porywa kolejne pokolenia młodych odbiorców: przygodami, fantastyką, feerią barw i bajkowych pomysłów, wizją szkoły jakby skrojonej pod potrzeby dzieci. Furtkami, zza którymi czekają inne bajki.

Dorośli też odnajdą się w tej historii. Może to będzie nostalgia za krainą dzieciństwa, a może po prostu potwierdzenie prawdy, którą niesie ze sobą wiek dojrzały. Że w każdej arkadii kryje się gorycz, a świat – nieubłaganie, z biegiem lat – trochę się nam kurczy, trochę znika.

jp

Źródła:

Jan Brzechwa, "Akademia pana Kleksa", Warszawa 1946; Mariusz Urbanek, "Brzechwa nie dla dzieci", Warszawa 2013; Joanna Papuzińska, "Akademia pana Kleksa", w: "Literatura polska XX wieku: przewodnik encyklopedyczny", Warszawa 2000 M. Wójcik‑Dudek, "Trylogia, która nie krzepi. Alternatywna lektura Pana Kleksa Jana Brzechwy", w tejże: "W(y)czytać Zagładę. Praktyki postpamięci w polskiej literaturze XXI wieku dla dzieci i młodzieży", Katowice 2016.

Czytaj także

Cenzura w Krainie Deszczowców. Światy Stanisława Pagaczewskiego

Ostatnia aktualizacja: 09.07.2023 05:55
– Z jednej strony ojciec był doceniany przez państwowe instytucje, a z drugiej: co napisał książkę dla dzieci, była niesamowita afera cenzorska – opowiadał w Polskim Radiu Tomasz Pagaczewski, syn popularnego pisarza, autora książek o przygodach Baltazara Gąbki.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Hans Christian Andersen – król baśni

Ostatnia aktualizacja: 01.12.2023 05:45
Mawiał, że jego teksty to pudełka: dzieci oglądają opakowanie, a dorośli mają zajrzeć do wnętrza. Bo swoje utwory pisał zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. 1 grudnia 1835 roku duński pisarz Hans Christian Andersen opublikował swój pierwszy zbiór baśni.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Od dziecka ciągnęło mnie na przedmieścia". Miron Białoszewski o sobie

Ostatnia aktualizacja: 30.07.2023 05:50
W archiwum Polskiego Radia zachowały się unikatowe nagrania z udziałem Mirona Białoszewskiego. W audycjach tych znakomity poeta opowiadał m.in. o swoich najdawniejszych latach i początkach pisania.  
rozwiń zwiń
Czytaj także

"To ikona naszej popkultury". Pan Samochodzik i jego światy

Ostatnia aktualizacja: 12.07.2023 05:45
– Przeczytałem największe bestsellery dla młodzieży i doszedłem do wniosku, że istnieją pewne określone prawa, które stwarzają popularność – opowiadał w archiwalnym radiowym wywiadzie Zbigniew Nienacki o swoim cyklu "Pan Samochodzik". Przy okazji premiery nowego filmu na podstawie powieści "Pan Samochodzik i templariusze" warto przyjrzeć się fenomenowi książek o panu Tomaszu i poszukiwaniach skarbów.
rozwiń zwiń